Po świetnej serii siedmiu meczów bez porażki (17 punktów) Widzew nie wykorzystał okazji, by doskoczyć do czołówki ligi. Przegrał z Rakowem Częstochowa i Wartą Poznań. To sprawiło, że powinien zapomnieć o wyższych miejscach, a za chwilę może być w dolnej części tabeli. Kolejny cios łodzianie przyjęli w tygodniu przed meczem z Zagłębiem Lubin i to bardzo bolesny. Na treningu więzadła zerwał lider zespołu Bartłomiej Pawłowski i wróci na boisku dopiero w nowym roku. "Sekunda podczas treningu. Potem badania i diagnoza lekarza. Trochę to wszytko powaliło mnie na kolana. Tym bardziej że to pierwszy taki uraz w mojej karierze. Na boisku na razie się nie zobaczymy, ale możecie być pewni, że jestem i będę z wami. Dłuższa chwila i jestem" napisał w mediach społecznościowych. W geście wsparcia na rozgrzewkę cała drużyna, ale także sztab szkoleniowy pojawił się w koszulkach z nr. 19 na plecach i nazwiskiem Pawłowski. A trener łodzian cały mecz zarządzał drużyną w meczowym trykocie kapitana drużyny. Trener Daniel Myśliwiec musiał więc już od meczu z Zagłębiem rozpocząć szukanie zastępcy na boisku. Szansę dostał rezerwowy w ostatnich kolejkach Dominik Kun, który walczy o przedłużenie kontraktu. Okazało się jednak, że trudno wejść w buty Pawłowskiego. Początek spotkania to lekka przewaga Zagłębia, ale bez groźnych okazji. Przed upływem kwadransa ruszył Widzew. Debiutujący w pierwszym składzie 19-letni Konrad Cybulski próbował dośrodkować, ale wyszedł mu strzał i Sokrates Dioudis z trudem zażegnał niebezpieczeństwo. Stwarzanie kolejnych sytuacji szło im jednak jak po grudzie. Dwa gole Zagłębia do przerwy A Zagłębie zrobiło tak, jak kilka innych drużyn w Łodzi. Czekało na okazję do kontrataku i dość szybko się doczekało. Po stracie piłki na połowie rywali świetne zagranie do Mateusza Wdowiaka, Mateusz Żyro nie był w stanie go dogonić i goście objęli prowadzenie. Nie minęły dwie minuty i kolejna kontra. Marek Mróz doskonale podał do Kacpra Chodyny i było 2:0. Widzew pozbawiony lidera nie potrafił zareagować. Jeden kreatywny zawodnik (Fran Alvarez) to było za mało, by zagrozić Zagłębiu. Gospodarzy stać było tylko na kilka mocnych, ale i niecelnych strzałów. Za to goście mieli kolejną okazję, ale Tomasz Makowski trafił w poprzeczkę. Początek drugiej połowy to znów kontra Zagłębia. Powinno być 0:3, ale Mato Milos zdążył wrócić i wybić piłkę Wdowiakowi. I zamiast 0:3 za chwilę było 1:2. Tym razem to Widzew wyprowadził szybki atak - Alvarez zagrał w tempo do rezerwowego Andrejsa Ciganiksa i łodzianie zdobyli kontaktową bramkę. Gospodarze złapali wiatr w żagle. Z prawej strony dokładnie dośrodkował Milos, a kolejny z rezerwowych - Imad Rondić - główkował tuż nad bramką. A Zagłębie znów ustawiło się na własnej połowie i czekało na okazję do kontrataku. W 66. minucie kolejny zmiennik - Fabio Nunes - stworzył zagrożenie. Zakręcił obrońca i Dioudis z ogromnym trudem odbił strzał Portugalczyka. W doliczonym czasie zwycięstwo Zagłębia "przyklepał" Marko Poletanović.