Były reprezentant Polski dołączył do Spartaka latem. Po pięciu latach spędzonych w Lokomotiwie Moskwa obrońca zdecydował się na przeprowadzkę do lokalnego rywala. Wybór jego nowego klubu wywołał w Polsce olbrzymie kontrowersje. W czasach, w których Rosja bestialsko atakuje Ukrainę, Rybus - poprzez sport - legitymizuje i wybiela wizerunek tego kraju. Czesław Michniewicz i PZPN postawili sprawę jasno - gra w państwie agresora wyklucza jakiegokolwiek zawodnika z przywileju reprezentowania Polski. Rybus miał tego świadomość, o czym mówił w wywiadzie udzielonym rosyjskim mediom. - Kiedy zostałem w Rosji, zrozumiałem, że na 100 procent nie pojadę na mistrzostwa świata. Zresztą rozmawiałem o tej sytuacji z trenerem Czesławem Michniewiczem. Postanowiłem nie wyjeżdżać, bo moja rodzina jest z Rosji i sam tu jestem od dłuższego czasu - tłumaczył piłkarz. Maciej Rybus ma problemy w Rosji Rybus wyrobił sobie w Rosji bardzo dobrą markę. Ligowy debiut w nowym klubie poszedł jednak zupełnie nie po jego myśli. Polak znalazł się w wyjściowym składzie na mecz z Achmatem Grozny. W 41. minucie zakończył natomiast udział w spotkaniu. Najpierw zobaczył żółtą kartkę za faul na rywalu, a kilka sekund później kolejną, tym razem za odkopnięcie piłki. Na zawodnika spadła fala krytyki, a ten przepraszał w mediach społecznościowych. Osłabiony Spartak ostatecznie zremisował 1:1. Pod koniec sierpnia obrońca zdobył bramkę w meczu z Fakelem Woroneż i wydawało się, że wraca do dobrej formy. Później jego marzenia o regularnej grze zostały jednak brutalnie zweryfikowane. Po raz ostatni wybiegł na boisko 11 września w spotkaniu z Rostowem. Zaliczył asystę przy golu na 1:0, ale na niewiele się ona zdała, bo po 90 minutach Spartak przegrywał 2:4. Rybus zagrał słabe spotkanie pod względem defensywnym i znów znalazł się pod ostrzałem. Tym razem głos w mediach zabrał Władimir Kuzmiczew, były zastępca dyrektora generalnego do spraw szkolenia młodzieży w Spartaku. - Rybus jest na granicy wieku, jeśli chodzi o bocznego gracza defensywnego, który musi wykonać dużo pracy. Ciało ma pewne granice możliwości. Jeśli jeszcze dla zawodnika w środku pola nie jest to takie krytyczne, to dla wahadłowego obrońcy, który musi pokryć cały bok, jest to wiek graniczny. Pamiętamy, że w poprzednim klubie nie był typowym obrońcą. Miał dobre mecze, były porażki z podobnymi błędami, czyli ten zawodnik nie jest do walki o mistrzostwo. Dla mnie jest to piłkarz, który dobrze by wyglądał w drużynach drugiej ósemki tabeli, które nie stawiają wielkich zadań - grzmiał Kuzmiczew. Najwyraźniej podobne zdanie w tej kwestii ma trener Guillermo Abascal. Od feralnego meczu z 11 września Rybus nie podniósł się z ławki rezerwowych. Najczęściej na lewej stronie obrony występuje dużo młodszy (21-letni) Daniił Chlusewicz. Jakub Żelepień, Interia