Odwiedziliśmy stadion Wieczystej w dniu barażu o I. ligę. Piwo, kiełbaski i piłkarskie emocje
W czwartkowe popołudnie do gry wróciła Wieczysta Kraków, która sezon II ligi zakończyła na trzecim miejscu. To oznaczało jedno - baraże, i to na własnym stadionie. Do Krakowa zawitała drużyna KKS-u Kalisz. Do niedawna wszyscy spodziewali się, że Wieczysta bezpośrednio awansuje na zaplecze Ekstraklasy, jednak po słabej rundzie wiosennej czekały ją play-offy. Naszpikowani gwiazdami gospodarze tym razem nie zawiedli. Zwyciężyli 3:1, choć jako pierwsi stracili bramkę.

503 - tyle dni trenerem Wieczystej Kraków był Sławomir Peszko. Były reprezentant Polski stracił posadę w połowie kwietnia. W końcówce jego kadencji drużyna grała w kratkę. Po zmianie szkoleniowca wcale nie było lepiej. Zespół objął Przemysław Cecherz, z którym Wieczysta dokończyła sezon II ligi. Efekt? W sześciu meczach krakowski hegemon na tle innych drugoligowców zdołał zwyciężyć zaledwie... raz. Do tego dołożył dwa remisy i trzy porażki. Biorąc pod uwagę fakt, że klub przez długie fragmenty sezonu był albo liderem, albo wiceliderem, wynik w jesiennej rundzie był fatalny. Największą bolączką był brak bezpośredniego awansu na wyższy poziom rozgrywkowy. Wieczysta z dorobkiem 63. punktów zakończyła rozgrywki na trzeciej pozycji. Zgodnie z zasadami play-offów rywalem krakowskiej ekipy w półfinale była szósta drużyna w tabeli, czyli KKS Kalisz (51 pkt).
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 15:00, w czwartek 12 czerwca. Odwiedziliśmy stadion Wieczystej Kraków, aby na żywo poczuć emocje, jakie generowała walka o zaplecze Ekstraklasy. Na pierwszy rzut oka obiekt klubu Wojciecha Kwietnia może nie robić zbyt wielkiego wrażenia. Nie można jednak odmówić mu jednego - niepowtarzalnego klimatu. Na metalowych stelażach, z których stworzono trybuny, zasiadło naprawdę wielu kibiców. Najczęściej w ich dłoniach widniały smakowite kiełbaski, prosto z grilla. Można było nabyć je za 20 złotych. Czasami kawałek mięsa był dodatkiem do piwa w plastikowych kufelkach. Atmosfera była iście festynowa, ponieważ w tle stadionowy DJ non stop zapewniał letnie hity muzyczne. Nieopodal murawy znajduje się sklepik klubowy. To prawdziwy rarytas. Miejsce, które spokojnie mogłoby być największą wizytówką Wieczystej. Po otwarciu drzwi wita nas biało-czarne wnętrze zaprojektowane w bardzo nowoczesnym stylu. Mocno oświetlone, a jednocześnie przytulne. Można kupić tam bluzy, koszulki, szaliki. Jest to namiastka ogromnych sklepów wielkich europejskich marek. W swojej skali nie odstaje od nich niczym.

Zajrzeliśmy na stadion Wieczystej. Tak krakowianie poradzili sobie w półfinale baraży o I ligę
Trybuna prasowa również jest niczego sobie. Pod maleńkim daszkiem zamontowano trzy dykty, które mają spełniać rolę biurek. Środkowa (na której zasiedliśmy) nieco się uginała, trzeba było podtrzymywać ją nogą. Ale było warto. Tuż obok miejsc dla prasy kibice bardzo głośno dopingowali gospodarzy. Huk uderzeń o metalowe elementy był ogromny. Strzelanie w Krakowie rozpoczęło się błyskawicznie. Już w czwartej minucie po błędzie młodziutkiego bramkarza Wieczystej - Antoniego Mikułko - goście trafili do siatki. Desperacko całą sytuację chciał uratować Michał Pazdan, próbując wybić piłkę z linii bramkowej. Były obrońca kadry Nawałki nie dał rady, autorem gola dla KKS-u Kalisz był Nestor Gordillo. Radość gości nie trwała jednak zbyt długo. Trzy minuty później Pazdan kapitalnie zachował się w polu karnym rywala. Po rzucie rożnym 37-latek wykorzystał doświadczenie. Mimo nie najwyższego wzrostu ustawił się tak, że bez problemu wpakował futbolówkę po precyzyjnym strzale z główki. Na tablicy wyników widniał remis 1:1.
W międzyczasie coś zaczęło dziać się na sektorze kibiców ekipy z Kalisza. Nagle kilkudziesięcioosobowa grupka fanów przyjezdnych zeszła z trybuny. Zrobiło się gorąco, nad wszystkim czuwała ochrona. Tymczasem piłkarze Przemysława Cecherza znów skorzystali ze stałego fragmentu gry. W 17. minucie objęli prowadzenie. Któryś z zawodników oddał strzał głową, następnie piłka odbiła się od poprzeczki, aż w końcu dopadł do niej Rafa Lopes, który z obrębu pola karnego kropnął na siłę, pokonując golkipera rywali. "WIECZYSTA - CZYSTA, CZYSTA, CZYSTA!" - skandowali fani krakowskiego klubu na trzęsących się trybunach. Ciekawostką jest fakt, że z trybun Wieczystej bardzo okazale prezentuje się Kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej w Krakowie, który znajduje się tuż za boiskiem treningowym. Podobnie jak mnóstwo bloków mieszkalnych. Te również wzbogacają miejski, wyjątkowy klimat.

Wracając do kwestii sportowych, zespół Michała Gościniaka wcale nie był tłem dla faworyzowanej Wieczystej. Piłkarze KKS-u - przede wszystkim po kontratakach - tworzyli realne zagrożenie. Czasami wystarczyło kilka szybszych podań, jeden skuteczny zwód. Gospodarze wcale nie mogli czuć się bezpiecznie. Ich największą bronią były kornery. Trudno uwierzyć, że praktycznie przy każdym rożnym gol wisiał w powietrzu. Pod koniec pierwszej połowy kaliszanie podkręcili tempo, jednak Wieczysta przetrwała napór i schodziła do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Na początku drugiej odsłony fani obu ekip ożywili się jeszcze bardziej. Krzykliwie reagowali na to, co działo się na murawie. Gospodarze coraz częściej zaczęli pokazywać piłkarską jakość. Lisandro Semedo szalał na prawym skrzydle, gdzie miejsca miał co niemiara. Wieczysta była bliska trzeciego trafienia, które uspokoiłoby miejscowych kibiców. Dziesięć minut po wznowieniu gry udało nam się znaleźć dostęp do prądu, inaczej relacja mogłaby zostać niedokończona.
Michał Pazdan był zdecydowanym bohaterem tego meczu. W 63. minucie goście po fenomenalnym podaniu "w uliczkę" mieli okazję do wyrównania. Skończyło się sytuacją sam na sam, po której piłka już turlała się do bramki. Dlaczego nie przekroczyła linii? Na wślizgu wybił ją właśnie Pazdan. Tuż po kluczowej interwencji 37-latek ryknął w euforii. W jego ślady od razu poszli sympatycy gospodarzy, co dało się odczuć na wibrujących od hałasu krzesełkach. 15 minut przed końcem regulaminowego czasu gry były obrońca "Biało-Czerwonych" zaczął zmagać się z urazem, jednak po chwili znów zameldował się na boisku. Mimo ostrego słońca mecz nie tracił na intensywności, wręcz przeciwnie, nieco się zaostrzył. W 79. minucie kolejny raz trybuny wybuchły. Gola na 3:1 po instynktownym, sytuacyjnym uderzeniu strzelił Chuma. Hiszpan otrzymał celne podanie w tempo od Semedo.
Sprawa była już przesądzona. Ostatnie minuty nie przyniosły niczego nadzwyczajnego oprócz groźnego zderzenia głowami dwóch zawodników przeciwnych drużyn. Na placu gry pojawiły się służby medyczne, cała sytuacja wyglądała naprawdę groźnie. Bardziej ucierpiał piłkarz KKS-u, jednak na szczęście opuścił murawę o własnych siłach. Gospodarze grali tak, aby dowieźć dwubramkowe prowadzenie do końca. I tak też się stało. Wieczysta Kraków pokonała KKS Kalisz 3:1 i awansowała do finału play-offów o I ligę. Tam zmierzy się ze zwycięzcą drugiego półfinału, w którym zagrają Chojniczanka Chojnice i Świt Szczecin.


