Jeszcze nie tak dawno trudno było sobie wyobrazić piłkarską Ekstraklasę bez Odry. Wodzisławianie grali w niej nieprzerwanie przez 14 lat, od 1996 do 2010 roku. Po spadku, w klubie spod czeskiej granicy, wszystko jednak runęło. Sytuację ratowali najwierniejsi kibice, którzy zaczęli wszystko od C-klasy. Wiosną 2012 roku postanowiono połączyć się z klubem z opolskiego, Start Galmet Bogdanowice. Drużyna pod szyldem Odry grała w III lidze, ale bez powodzenia. Po spadku dwa lata temu klubu w swoich strukturach nie chciał zarejestrować Śląski Związek Piłki Nożnej. Nie pomogły monity i otwarte listy do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. W tym samym czasie w Wodzisławiu działał, związany z tamtejszym MOSiR-em, klub o nazwie MKP Odra Centrum Wodzisław. Teraz obie Odry grają w grupie III ligi okręgowej. Po dziewięciu kolejkach Odra Centrum jest wiceliderem. Z kolei druga Odra, z którą utożsamiają się miejscowi kibice, których na mecz w okręgówce przychodzi ponad tysiąc, znajduje się w środku tabeli. Dziś na stadionie przy ulicy Bogumińskiej, o godzinie 15, obie Odry zagrają ze sobą. - To ewenement, w takim meczu jeszcze nie grałem. Na pewno siedzi to gdzieś we mnie, że spadliśmy z Ekstraklasy, ale absolutnie nie poczuwam się do tego, co stało się potem. Osobiście uważam, że dobrze byłoby, dla dobra wszystkich, żeby była jedna Odra, żeby udało się wszystko odbudować i żeby Odra znowu, jeśli nie w Ekstraklasie, to grałaby znacznie wyżej, niż oba kluby są teraz - mówi Interii Marcin Malinowski, były zawodnik ekstraklasowej Odry, który na swoim koncie ma 458 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Popularny "Malina" pomaga Bartłomiejowi Sosze, synowi byłego menedżera Odry Edwarda Sochy, w prowadzeniu pierwszego zespołu. Sam w Odrze Centrum szkoli też zespół juniorów młodszych. Jak podkreśla, chciałby doczekać czasów, że Odra znowu będzie się liczyła na piłkarskiej mapie Polski. Podobna sytuacja, jak obecnie z Odrą Wodzisław, miała miejsce w Pradze. Po bankructwie miejscowego Bohemiansu w 2005 roku sytuację ratowali kibice. Działały jednak dwa kluby o tej samej nazwie - Bohemians i Bohemians 1905. Z tym drugim utożsamiali się kibice, z tym pierwszym nie, podobnie, jak teraz w Wodzisławiu. Kilka lat temu zapadła decyzja, że prawa do używania nazwy, barw klubowych i symbolu ma, popierany przez kibiców Bohemians 1905. Wiosną 2010 roku Bohemians odmówił gry z Bohemians 1905 za co został ukarany odjęciem 20 punktów w ligowej tabeli, co skończyło się degradacją. Dziś istnieje już tylko Bohemians 1905, który gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Michał Zichlarz