Zdobył tam siedem mistrzostw kraju, jeden krajowy puchar i dwa razy wygrywał Afrykańską Ligę Mistrzów. W Algierii do dziś cieszy się statusem legendy. W Tizi Wuzu można chociażby spotkać murale z jego podobizną. Jesienią zeszłego roku w Polsce pojawiła się biografia Żywotki (napisana przez współpracownika Interii, Michała Zichlarza). Kiedy wieść ta dotarła do Algierii, fani klubu podjęli kroki, mające na celu znalezienie wydawnictwa, które przetłumaczy i wyda tę pozycję na tamtejszym rynku. Pogrzeb Stefana Żywotki. Pojawiła się delegacja z Algierii W zeszły weekend piłkarze JS Kabylie wybiegli na boisko, trzymając zdjęcie legendarnego trenera. Przed meczem uczczono także pamięć Polaka minutą ciszy. To jednak nie wszystko, bo dziś w Szczecinie pojawiła się czteroosobowa delegacja klubu. To między innymi prezes stowarzyszenia kibiców czy kabylski artysta, który interesuje się piłką nożną. Na co dzień mieszkają w Paryżu (jak znaczna część algierskiej diaspory) i do Szczecina dotarli przez Berlin. W stolicy Pomorza Zachodniego zameldowali się o 11:30, a więc na godzinę przed pogrzebem. Chwilę po 13 musieli wyruszyć do Niemiec, aby zdążyć na samolot powrotny. Zapytaliśmy, co skłoniło ich do tego, aby poświęcić cały dzień na podróż i spędzić w Szczecinie dosłownie godzinę. - To oczywiste. Stefan Żywotko jest legendą, największym człowiekiem, jakiego znamy. Niektórzy z nas go nie pamiętają, ale opowiadali nam o nim rodzice czy wujkowie. Za trenera Żywotki JS Kabylie był najlepszym klubem w Afryce - mówili nam Algierczycy. Zagraniczni goście transmitowali pogrzeb za pośrednictwem swojego profilu na Facebooku. Jeden z kibiców krążył wciąż z telefonem i komentował to, co się dzieje. Jak zauważyliśmy na jego ekranie, średnio transmisję oglądało znacznie ponad 100 osób. Kabylowie wciąż pamiętają o trenerze Żywotce. Stefan Żywotko pożegnany. Osobistości na cmentarzu Na szczecińskim cmentarzu pojawiła się także liczna delegacja Pogoni Szczecin. W tym klubie Stefan Żywotko pracował nieprzerwanie przez 4,5 roku, co do dziś pozostaje rekordem. W ostatnim pożegnaniu legendy udział brał między innymi prezes Jarosław Mroczek, dyrektor Łukasz Machiński czy trener-koordynator Akademii, Maksymilian Rogalski. Był także były dyrektor, kierownik czy piłkarz Pogoni, Andrzej Rynkiewicz. W portowym klubie debiutował właśnie za kadencji Stefana Żywotki. - Będę mu za to wdzięczny do końca życia. Najpierw pozwolił mi zagrać w meczu towarzyskim z Dynamem Drezno, a trzy dni później wypuścił mnie w lidze z Wisłą Kraków - wspomina Rynkiewicz w rozmowie z Interią. Naszego rozmówcę dopytujemy jednak nie o to, jakim Żywotko był trenerem, lecz jakim był człowiekiem. - Był solidny i ciepły. Taki prawdziwy człowiek ze Wschodu. Tak, jak mój tata, który pochodził z Wilna, a pan Stefan z Lwowa. Takiego go pamiętam i chciałem go dzisiaj pożegnać, kładąc na trumnę szalik Pogoni - mówi pan Andrzej. Jakub Żelepień, Interia