Co to oznacza w praktyce? Jeśli zostanie przyjęty rządowy projekt, to od stycznia nie będzie już możliwe wejście na platformy internetowe zagranicznych firm bukmacherskich poprzez telefon komórkowy. A z pozycji laptopa czy stacjonarnego komputera będzie to mocno utrudnione. Bardzo mocną pozycję na rynku przejmie Totalizator Sportowy. Tylko on będzie mógł organizować gry kasynowe i loterie w internecie. Także potężnie zaznaczy swoją obecność na rynku zakładów wzajemnych. W ciągu najbliższych kilku miesięcy firma ma uruchomić kilkadziesiąt naziemnych punktów bukmacherskich, a także przejąć w dużej mierze obstawianie w internecie. Resztą tortu podzielą się firmy już istniejące na polskim rynku. Co z popularnymi zagranicznymi firmami bukmacherskimi, które reklamuje m.in. Zbigniew Boniek? Trafią one na przygotowywaną przez ministerstwo finansów czarną listę. Dostęp to ich stron będzie zablokowany, a nawet gdy uda się obejść zabezpieczenia poprzez odpowiednie ustawienie serwera DNS, to ministerstwo chce mocno utrudnić możliwość dokonywania płatności przelewem lub kartą kredytową. Jak na razie naziemni bukmacherzy mają zaledwie około 30% rynku zakładów online. Wynika to przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze rejestracja na stronach internetowych polskich bukmacherów jest skomplikowana i czasochłonna. A przede wszystkich kursy przez nich proponowane obłożone są od razu 12% podatkiem. Czyli do kieszeni gracza z tytułu ewentualnej wygranej trafia dużo mniej pieniędzy i sprawia praktycznie nieopłacalnym obstawianie niskich kursów. A w przypadku wygranej przekraczającej 2280 złotych musi zapłacić kolejny, tym razem 10-procentowy podatek. Dlatego Polacy z chęcią wybierają oferty zagranicznych firm, bo te po prostu przedstawiają lepszą ofertę. To z kolei nie podoba się władzy, bo zagraniczni bukmacherzy, jako że nie mają licencji ministerstwa finansów i formalnie nie działają na naszym rynku, nie płacą w Polsce podatków. Czyli z każdej postawionej przez nas złotówki rząd nie ma absolutnie nic. A chce mieć dużo. Według założeń ministerstwa finansów po kilku latach budżet państwa ma zarabiać dzięki zmianie ustawy hazardowej aż 1,7 mld złotych. A mógłby pewnie znacznie więcej. Wystarczyłoby, aby ministerstwo finansów wpuściło na rynek więcej firm. Na to jednak nie ma woli politycznej. Głównym powodem jest chęć ograniczenia dostępu do hazardu. Krzysztof Oliwa