Andrzej Klemba: Przed sezonem to Real Madryt wydawał się faworytem do wygrywania tytułów. Wzmocniony Kylianem Mbappe, z Bellinghamem, Viniciusem Juniorem, doświadczonym składem, tym samym trenerem od kilku sezonów. Tymczasem to Barcelona wygrała trzy razy El Clasico, zdobyła Superpuchar Hiszpanii i Puchar Króla, a także dalej zaszła w Lidze Mistrzów. Jan Urban, 57-krotny reprezentant Polski: Jak patrzymy tylko i wyłącznie na nazwiska, to oczywiście, że tak. I nikt się nie spodziewał, w tak dobrze spiszą się dzieciaki Hansiego Flicka. W tym sezonie to była duża szansa dla wielu tych młodych chłopaków, by zdobywać doświadczenie. Wydaje mi się, że przede wszystkim wygrał futbol, bo Barcelona w wielu spotkaniach grała naprawdę dobrze. Natomiast, gdybym powiedział ci, że w półfinale Ligi Mistrzów strzeliła Interowi w dwóch meczach sześć bramek i zapytał, kto awansował, to jaka by była odpowiedź? Że Barcelona. - No właśnie. W całym sezonie tracą zdecydowanie za dużo bramek. Wydaje mi się, że rywale po prostu uczą się gry przeciwko Barcelonie i szybko wyciągają wnioski z tego, że gra bardzo wysoko w obronie. Nie ma zresztą innej alternatywy, bo ten zespół nie potrafi inaczej. Musi mieć piłkę, a w ataku pozycyjnym czują się bardzo dobrze. Oczywiście czasem wykorzystują też fazy przejściowe, bo szybcy Raphinha czy Yamal potrafią wykorzystać wolną przestrzeń. Mimo wszystko Barcelona to przede wszystkim atak pozycyjny. Musisz wtedy mieć wielu zawodników przed linią piłki i każda nierozsądna strata prowokuje kontratak drużyny przeciwnej. Wtedy wszystko zależy od tego, czy potrafisz to wykorzystać. W Lidze Mistrzów i La Liga Barcelona tak traciła bramki lub wychodziła z takich sytuacji z wielkim trudem. Zgodzi się pan, że trener Flick potrafił uwolnić potencjał zespołu. Choć jest Niemcem, to -trzymając się stereotypów - nie nakładał sztywnych ram taktycznych, tylko pozwala na pewną kreację na boisku. - Musisz wiedzieć o tym, jaką filozofię wyznaje Barcelony. Jaki futbol chce oglądać kibic tego klubu. Najlepsze Barcelony to były te, które grały piłką, kombinacyjnie i znakomicie atakiem pozycyjnym. To Barcelona, która po stracie odbiera futbolówkę bardzo szybko. Taka była najlepsza w historii, moim zdaniem, Barcelona Guardioli. Taka była też Barcelona z Luisem Enrique. Ale było też kilku innych trenerów, przy których ten zespół nie grał tak dobrze. Jak Ronald Koeman czy Quique Setién. Musisz dobrać odpowiedniego człowieka do tego, by zrealizował plan i dostosował się do filozofii klubu, a nie odwrotnie. Widocznie w Barcelonie wiedzieli, że Flick, mimo tego jak wspomniałeś, że jest Niemcem, to potrafi być elastyczny. I rzeczywiście daje wiele swobody tym młodym chłopakom. Nie wywiera na nich presji, żeby płacili nie wiadomo jaką karę za to, że popełniają błędy w tej swojej odważnej, takiej bezczelnej, grze do przodu. I wiesz co? Moim zdaniem to jest nie tylko efektowne, ale też efektywne. Barcelona zdobyła już dwa trofea, przegrała dopiero w półfinale Ligi Mistrzów i jest blisko mistrzostwa. Z tymi młodymi zawodnikami miała niefart z Interem. U siebie potrafiła wyciągnąć z 0:2 na 3:3, w Mediolanie z 0:2 na 3:2. Jeśli do tego wyga ligę, to będzie naprawdę bardzo dobry sezon dla tej drużyny. To El Clasico zapowiada się niesamowicie, bo mamy Real, któremu zostało już tylko jedno trofeum do zdobycia. Dogrywka z Interem nie pozostawi śladu na Barcelonie? - Myślę, że pod względem fizycznym Barcelona bez problemu dojdzie do siebie. Ciekawe jak to będzie wyglądało pod względem mentalnym. Wyobrażam sobie, że przy tych kłopotach kadrowych jakie ma Real Madryt w linii obrony, to możemy zobaczyć mecz, w którym będzie czekał na okazję do kontrataku. Barcelona będzie chciała po prostu wyjść na prowadzenie i zmusić Real, by się otworzył. "Królewscy" mimo tych problemów kadrowych mają naprawdę zawodników, którzy potrafią skontrować. Dla Realu to ostania szansa, żeby uratować sezon... - Oczywiście, że tak. To jest zbyt wielki klub, żeby zakończył sezon bez trofeum. To niewątpliwie będzie po prostu porażką. Atletico Madryt jeszcze niedawno liczyło się w lidze, w Pucharze Króla i w Lidze Mistrzów. Ze wszystkich tych rozgrywek odpadło i pożegnało z szansami na jakiekolwiek trofeum. W przypadku tego klubu, można powiedzieć, że jest wybaczalne. Real to już jest inna historia. Wiemy, że i tak Carlo Ancelotti odchodzi, ale w innym przypadku, gdyby jeszcze miał kontrakt, to zostałby zwolniony. Brak prestiżowych trofeów - mistrzostwa Hiszpanii, Pucharu Króla czy Ligi Mistrzów byłyby nie do wybaczenia. Mamy to szczęście, że możemy ekscytować się Barceloną i El Clasico także ze względu na to, że gra w nich dwóch Polaków. Historia Wojciecha Szczęsnego wydaje się niesamowita. Z emeryta stał się talizmanem zespołu. - Wojtek stał się emerytem na własne życzenie, bo wieku emerytalnego jeszcze nie osiągnął. Pewnie te dwa miesiące zupełnego odpoczynku i odcięcia się od piłki zadziałały na niego korzystnie. Wrócił i był w znakomitej kondycji fizycznej. Dużo czasu nie potrzebował, by znów grać na swoim bardzo wysokim poziomie. On przecież powiedział dosyć w momencie, kiedy moim zdaniem był w gronie najlepszych bramkarzy na świecie. Wydaje mi się, że jest zadowolony z podjętej decyzji. Takim klubów jak Barcelona czy Real Madryt się nie odmawia. Pokazał, że może być zawodnikiem wielkiego klubu i daje gwarancję spokoju w bramce. Musiał się nauczyć, czy uczy się w dalszym ciągu grania przy tak wysoko ustawionej obronie. Zawsze musi być przygotowany na długie czy prostopadłe podania między linie defensywy. Barcelona gra inaczej niż większość wielkich klubów, bo ma taki potencjał w ataku pozycyjnym, że linia obrony jest bardzo wysunięta i piłek za ich plecy jest bardzo dużo. Bramkarz musi być bardzo czujny. Ter Stegen robił to dobrze. Wojtek tego się uczył, ale ma też inne atuty, moim zdaniem lepsze od tego bramkarza. Objęcie zespołu przez trenera Flicka to jedna ze składowych formy Lewandowskiego? - Na pewno to mu pomogło, choć Robert już w pierwszym sezonie, kiedy został królem strzelców, a Barcelona zdobyła mistrzostwo, udowodnił, że jeśli drużyna funkcjonuje, kreuje sytuacje bramkowe, to jest napastnikiem, jakiego ten zespół potrzebował. Potrafi znakomicie finalizować akcje. Inaczej już było w drugim roku, kiedy Barcelona nie grała tak dobrze, a Robert strzelał mniej bramek. To się zmieniło w tym sezonie. Barcelona znów kreuje bardzo dużo okazji, a Lewandowski bryluje. Ponownie jest pierwszy na liście strzelców, choć gra mniej i jest częściej zmieniany. Może sezon ponownie zwieńczyć tytułem króla strzelców i jednocześnie mistrzostwem Hiszpanii. Wygląda na to, że Lewandowski nie powinien jeszcze myśleć o zakończeniu kariery? To jakiego El Clasico się pan spodziewa? - Moja opinia nie jest obiektywna, bo kibicuję Barcelonie. Wydaje mi się, że sobie poradzi i wygra 3:1. Real będzie miała problemy w defensywie, ale będzie go stać na to, by ją skontrować i jeszcze skomplikować walkę o tytuł. Rozmawiał Andrzej Klemba