Dla Rumaka, który przez osiem miesięcy był asystentem Jose Marii Bakero, praca w roli pierwszego trenera to duże wyzwanie. Jednocześnie ryzykowne wyzwanie, bo do zmiany szkoleniowca doszło w trudnym dla klubu momencie, po dwóch porażkach i marnej grze. Rumak uważa jednak inaczej: - Bardziej jest to szansa. Nie jestem człowiekiem, który nie analizowałby swoich kolejnych kroków. Nie jest to mina, a moja szansa - powiedział dziś w obszernym wywiadzie dla Lech TV. Jeszcze w piątek na rozmowach w Poznaniu był Michał Probierz, ale już w sobotę prezes klubu Karol Klimczak zaprosił do swojego gabinetu Rumaka. - Gdy przedstawiono mi warunki pracy i usłyszałem, że nie jest to tymczasowe zajęcia, od razu się zdecydowałem - zapewnia. Rumak we wrześniu skończy 35 lat, nie ma większego doświadczenia w pracy szkoleniowej - przynajmniej na poziomie piłki zawodowej. Osiągał sukcesy, ale w futbolu młodzieżowym. Czy jest w stanie zapanować nad drużyną? - Tu nie chodzi o wiek, bo Krzysiek Kotorowski jest o rok ode mnie starszy, a odkąd pierwszy raz wszedłem do szatni, zawsze mówi do mnie "panie trenerze". I za to mam do niego szacunek. Autorytet buduje się dzień po dniu, a nie nagle - przyznaje Rumak, który wie, że byłemu piłkarzowi łatwiej znaleźć się w takiej sytuacji. - Bo gdy taki były piłkarz wchodzi za pierwszym razem do szatni, to już ma autorytet, przynajmniej przez jakiś czas. A ktoś taki jak ja, kto wielkim piłkarzem nie był, broni się pracą - ocenia w LechTV. Rumak sam podkreśla, że od 12 lat pracuje jako trener, a od 16 kształci się w tej roli. - Robiłem to, by pewnego dnia wejść do szatni zespołu grającego w ekstraklasie i powiedzieć: jestem gotowy. Moim sukcesem jest to, że przez 12 lat nikt mnie nie zwolnił, zawsze odchodziłem sam, gdy czułem, że muszę zrobić następny krok. Choć wiem, że takie zwolnienie może się przytrafić, bo taka jest praca trenera - mówi trener Lecha, zapewniając przy tym, że nie jest najemnikiem. - Jestem poznaniakiem, a całe swoje ambicje i cele życiowe poświęciłem temu, by kiedyś poprowadzić Lecha. Aby zyskać uznanie kibiców, Lech pod wodzą Rumaka musi zacząć grać ładniej, a przede wszystkim - zwyciężać. "Kolejorz" wygrał zaledwie dwa z dziewięciu ostatnich spotkań w lidze i spadł w tabeli do środkowej strefy. Rumak zdaje sobie sprawę, że ma mały kredyt zaufania, a Lech nie może sobie pozwolić na wpadki a najbliższych meczach ligowych z Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków czy w pucharowych starciach z wiślakami. - W piłce zawodowej najważniejsze są zwycięstwa i do nich będziemy dążyli. Nie mogę zagwarantować, że na pewno wygramy z Górnikiem Zabrze, ale mogę zagwarantować, że będziemy walczyli o każdy metr boiska i pokażemy, że jesteśmy nieustępliwi. Dotąd to zawodziło. A wówczas jest szansa na dobry wynik - ocenia Rumak w wywiadzie dla Lech TV. Zamierza też rozmawiać z zawodnikami o ich postawie na boisku. Czy dla zawodników będzie tyranem czy też kolegą? - Będę ich przewodnikiem, który wskaże jak mają pracować, by osiągnąć cel. A nasze cele to kolejne zwycięstwa. Żeby je zrealizować, musimy rzetelnie pracować dzień po dniu - twierdzi Rumak, który już zwiększył obciążenie treningowe - dołożył po jednych zajęciach we wtorek i czwartek. Może sobie jednak na to pozwolić, gdyż Lech zagra następny mecz dopiero w poniedziałek. "Praca" to dla Rumaka słowo-klucz. - Jeśli nie będzie pracy, to nigdzie nie dojdziemy. Wygramy jeden czy dwa mecze, bo mamy bardzo dobrych piłkarzy, utalentowanych. Oni teraz muszą pokazać swój charakter, stworzyć efekt synergii, by dwóch zawodników wspólnie pracowało nad celem, a nie z osobna - przyznaje. Jaki wrażenia miał nowy szkoleniowiec po pierwszym treningu? - Myślę, że zawodnicy wyczekiwali, co się wydarzy. Nie wiedzieli, czego się spodziewać po mnie jako pierwszym trenerze. Dotychczas często coś mówiłem do zawodników, ale jako lojalny drugi trener. Teraz poznają mnie z trochę innej strony: jako człowieka, który bardzo restrykcyjnie wymaga spełniania zadań. W taktyce nie będzie jednak rewolucji, bo w piłce nie chodzi o systemy gry, ale o to, by widzieć jak w danych momentach się zachowywać. Na pewno będzie to taki system, który pozwoli wykorzystać wszystkie nasze indywidualne atuty na potrzeby całego zespołu - kończy Rumak.