"Antyfutbol doskonały" - nie wiem jak pisać o Interze Mediolan, by jego kibiców nie dotknąć do żywego. I tak nie mają łatwego życia musząc kochać futbol tak osobliwy, jaki serwuje im Jose Mourinho. Trzeba Portugalczykowi oddać, że nawet tak skromne zwycięstwo nad Chelsea, to w fazie pucharowej Champions League dokonanie. Przed tygodniem, w tym samym miejscu Milan grał pięknie z Manchesterem, ale skończyło się to dla niego tragicznie. Wczoraj na San Siro Inter głównie się bronił (trzy strzały celne, dwa gole) i tą drogą zmógł faworyta rozgrywek. Ostatnio w fazie pucharowej Chelsea przegrała 2 kwietnia 2008 roku w Stambule z Fenerbahce 1-2, by na Stamford Bridge odrobić straty (2-0). Od tamtej pory "The Blues" nie pokonał nikt, a mierzyli się z Liverpoolem, Manchesterem, Juventusem i Barceloną. Trzeszczenie kości w rewanżu na Stamford Bridge trudno sobie nawet wyobrazić. O dziwo Carlo Ancelotti twierdzi jednak, że jego drużyna powinna zagrać tak samo jak wczoraj. Trener Chelsea nie dostrzegł słabej gry Lamparda i Ballacka, a także kulawych skrzydeł po kontuzji Ashleya Cole'a. Czy też prowadzi grę z Jose Mourinho? Jeśli Inter zachowa swoją efektywność, do sprawienia sensacji w Londynie może wystarczyć mu jeden strzał. Na pewno jednak mistrz Włoch już zrobił postęp. Z drużynami z Wysp mierzył się w Champions League także w ostatnich dwóch latach - Liverpoolowi i Manchesterowi nie strzelając w czterech meczach nawet jednej bramki. Pep Guardiola nie cierpi lutego. Dlatego niepokoi się bardziej niż Ancelotti. Mimo remisu w Stuttgarcie trener broniącej tytułu Barcelony uważa, że drużyna grała na poziomie nie do zaakceptowania. W ankiecie dziennika "Sport" kibice ocenili poniżej minimum aż ośmiu graczy z podstawowej jedenastki. Tylko Valdes, Pique, Puyol i Ibrahimovic zagrali, ich zdaniem, znośnie. Statystyki są bezlitosne, Barca zaliczyła w Stuttgarcie zawstydzającą dla siebie liczbę udanych dryblingów (zaledwie 9, co robił Messi?), oddała osiem strzałów, choć jej średnia w Champions League wynosi 18. Bez podstawowych bocznych obrońców Daniego Alvesa i Abidala nie istniały skrzydła: Katalończycy centrowali piłkę w pole karne Lehmanna 15 razy, gdy ich europejska średnia wynosi aż 37! Zaliczyli też o 17 strat piłki więcej niż normalnie, co znaczy, że Xavi z Iniestą nie tylko biegają, ale i myślą wolniej. Być może to sprawka wyczerpania fizycznego, plagi urazów, albo lutego. Przed rokiem, w tym "okropnym" miesiącu najlepsza drużyna świata zremisowała z Betisem, przegrała z Espanyolem i Atletico, a w Champions League przywiozła z Lyonu tylko punkt. Kiedy zaczął się marzec powstała jak Feniks z popiołów, by już do końca bić wszystkich. Guardiola zapewnia, że i tym razem drużyna podejmie podobną próbę. Na razie wielki faworyt wygląda jednak jak nieudany, pamięciowy portret własny. DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM! CZYTAJ TAKŻE: Inter pokonał Chelsea, kontuzja Petra Czecha Wołowski: Słabość Zlatana Stuttgart zremisował z Barceloną 1-1