"Pawka" mocno przyczynił się do zdobycia przez Cracovię pierwszej bramki, a w sumie jego drużyna wygrała 4:0 i jest bardzo blisko awansu do ekstraklasy. - Paweł chodził po lewej stronie jak za swoich najlepszych czasów. Ja w niego zawsze wierzyłem, to jest charakterny chłopak, po poważnej kontuzji zacisnął zęby i bardzo chciał wrócić do gry, co mu się udało - powiedział o zawodniku trener Stawowy. - Zrobił pan sobie wspaniały prezent ślubny (Nowak za kilka dni się żeni) - awans do pierwszej ligi, bo teraz tylko jakiś kataklizm mógłby wam go odebrać. - Spokojnie, pierwszoligowcami czujemy się ale dopiero w 50 procentach... - W ilu? - 50 procentach - jest przecież jeszcze drugi mecz. Jeżeli jednak podejdziemy do niego tak samo zdeterminowani i skoncentrowani, jak do spotkania w Krakowie, to Górnik nie ma większych szans. - Wyjazd do Polkowic to będzie więc tylko wycieczka? - Na pewno nie. Jedziemy tam do pracy. Fajnie byłoby jednak wygrać także w rewanżu, pieczętując tym samym awans. - W pana grze w sobotnim meczu prawie nie było widać, że wraca pan do drużyny po dość poważnej kontuzji. - Czuję się coraz lepiej. Po urazie nie ma już prawie śladu. Brakowało mi może jeszcze pewności siebie, a w niektórych sytuacjach podejmowałem nie te decyzje, które powinienem. - Fizycznie wytrzymał pan do końca trudy spotkania? - W każdym meczu zdarzają się zadyszki i w pewnych chwilach trzeba odpocząć, ale ogólnie było bardzo dobrze. Rozmawiał: Paweł Pieprzyca, Kraków