Nocna sensacja w Klubowych Mistrzostwach Świata, PSG bezradne. 13 lat czekania i koniec
Europejczycy, którzy z samego rana już po przebudzeniu sprawdzili wyniki rozgrywanych nocą meczów na Klubowych Mistrzostwach Świata, z pewnością przecierali oczy ze zdumienia. Oto triumfator Ligi Mistrzów - Paris Saint-Germain przegrało w 2. kolejce fazy grupowej z Botafogo 0:1. Bukmacherzy nie dawali Brazylijczykom niemal szans na zwycięstwo, a tu sensacja. Stawia to podopiecznych Luisa Enrique przed trzecią serią gier w trudnym położeniu.

Paris Saint-Germain, Real Madryt, czy Manchester City - te zespoły bukmacherzy przed rozpoczęciem Klubowych Mistrzostw Świata w nowym formacie stawiali w roli faworytów do triumfu. Rozszerzenie rozgrywek do 32 drużyn, a także zmiana jego formatu miała przyciągnąć więcej kibiców. Czy tak się stało? Frekwencja na stadionach w Stanach Zjednoczonych jest, delikatnie mówiąc, różna. Rozgrywki za to z pewnością są dużo atrakcyjniejsze.
Coraz więcej niespodzianek na Klubowych Mistrzostwach Świata. Al Hilal i Monterrey zaskoczyły
Sporą niespodziankę sprawiło już w 1. kolejce fazy grupowej Al Hilal, zatrzymując Real Madryt z debiutującym na ławce trenerskiej Xabim Alonso, a także nowymi gwiazdami, jak choćby Trent Alexander-Arnold, czy Dean Huijsen w składzie. Zespół z Arabii Saudyjskiej nie przestraszył się "Królewskich" i po zaciętym starciu zremisował 1:1. Mało kto spodziewał się także, że Inter Mediolan nie zdoła pokonać Monterrey. W tym przypadku również padł remis 1:1.
Prawdziwą nocną sensację sprawiło za to Botafogo. Rezultat spotkania z Paris Saint-Germain, które na starcie rozgrywek "przejechało się" wręcz po Atletico Madryt był prawdziwie szokujący.
Wielka sensacja w Pasadenie. PSG bezradne w starciu z Botafogo
Podopieczni Luisa Enrique postrzegani byli jako murowany faworyt, o czym dobitnie świadczyły, chociażby kursy oferowane na to spotkanie. Na zwycięstwo Botafogo było to aż 7:1. A mimo to zespół z Kraju Kawy nie dość, że postawił się naszpikowanemu gwiazdami triumfatorowi Ligi Mistrzów, to jeszcze niespodziewanie wygrał.
Paryżanie przeważali w większości statystyk, ale ich gra była nieefektywna. Brakowało płynności i polotu, a zawodnicy wyglądali na lekko zmęczonych i niechętnych do podejmowania się huraganowych ataków. Skrzętnie wykorzystali to Brazylijczycy. W 36. minucie piłkę od Savarino otrzymał Igor Jesus i mimo asysty dwóch obrońców PSG posłał uderzenie na tyle sprytne, że kompletnie zmylił Donnarummę, który tylko rozłożył ręce.
Mistrzom Francji brakowało pomysłu na sforsowanie defensywy Botafogo, które umiejętnie się przesuwało. Brakowało również zmagającego się z urazem Ousmane Dembele, który nie mógł wspomóc swoich kolegów z drużyny. Mimo posiadania piłki na poziomie 75 procent, 10:1 w rzutach rożnych i 16:4 w strzałach, to Botafogo po końcowym gwizdku arbitra miało jedną bramkę na swoim koncie, a PSG zero.
Wielka radość Brazylijczyków. Czekali na to od 2012 roku
Brazylijczycy rzucali się na siebie z radości, a na trybunach zapanowało wyjątkowe poruszenie. W końcu 13 lat czekano, aż zespół z Ameryki Południowej pokona w rozgrywkach Klubowych Mistrzostw Świata drużynę z Europy. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w 2012 roku, kiedy Corinthians wygrało w finale z Chelsea.
Tym samym po dwóch meczach Botafogo ma na koncie sześć punktów i prowadzi w grupie B. PSG jest na drugiej pozycji z trzema oczkami. Tyle samo ma trzecie Atletico, jednak o kolejności w grupie decyduje najpierw bilans bramkowy, a ten paryżanie mają dużo korzystniejszy. Mimo to przed ostatnią kolejką żadna z drużyn nie może jeszcze być pewna awansu.


