Trener Nina Patalon o 18 miesiącach pracy z reprezentacją Polski Michał Białoński, Interia: Półtora roku pracy z reprezentacją Polski za panią. W przebudowie kadry przed Euro 2025 siedem meczów pani wygrała, trzy zremisowała, przy siedmiu porażkach. Nie udało się wywalczyć historycznego awansu na MŚ. Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet: Na pewno to był bardzo ważny czas dla nas. Bilans meczów postrzegam inaczej. Dla mnie istotne są te o punkty. Wszystko inne było w ramach przygotowań. Wiadomo, że doszło do zmiany generacji piłkarek. Zarówno w szerokiej kadrze, jak i w wyjściowej jedenastce pojawiły się nowe twarze. To był czas na tę przebudowę właśnie i na zmianę stylu. Podejmowaliśmy też próby konfrontacji z ekipami wyżej notowanymi bez asekuracji. Chcieliśmy w ten sposób poznać odpowiedzi na pytania odnośnie tego, w którym kierunku trzeba się rozwijać i wzmacniać, a w pewnych obszarach tuszować mankamenty, które są i na poziomie seniorskim nie znikną. Czytaj też: Nina Patalon walczy o 100 tys. piłkarek w Polsce! Dlatego na tym etapie ważna była diagnoza, aby już w drugim kroku być przygotowanym na potencjał rywali, ich możliwości. To, co nas cieszy, to fakt, że wiele obszarów dotyczących drużyny i jej otoczenia zostało sprofesjonalizowanych. Mamy stworzone dobre środowisko rozwoju. Wiadomo, że ktoś może powiedzieć, że - jak zawsze - skończyliśmy kwalifikacje do MŚ na trzecim miejscu. Natomiast w grupie sześciozespołowej, gdzie mamy sześć zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki, z czego tylko jedna wyraźna. 0-4 w Belgii. - Ta druga z Norwegią nastąpiła wobec naszego osłabienia kadrowego. Nie mogła wystąpić Dominika Grabowska, a Ewa Pajor nie była jeszcze gotowa do gry. Czasu podczas kwalifikacji do MŚ na pewno nie zmarnowaliśmy. Sprawdziliśmy 48 nazwisk, z czego duża grupa miała okazję grać w wyjściowej "jedenastce". Co było problemem? - Kontuzje, które nas trapiły na każdym etapie. Jedyny mecz, jaki zagrałyśmy w optymalnym składzie, to ten pierwszy z 13 kwietnia 2021 r., przeciw Szwecji. Później w wielu momentach musieliśmy sobie radzić, zwłaszcza z kontuzjami. Mamy dość dobre rozbudowaną pomoc, w kwestii ubezpieczeń zawodniczek. Jest też możliwość diagnostyki i dwóch trenerów przygotowania motorycznego, fizjoterapeutów, którzy zdrowie zawodniczek również nadzorują i współpracują z klubami. Wszystko po to, aby zoptymalizować pracę zmniejszyć dni na zmaganie się z kontuzjami. Najlepsze piłkarki są mocno eksploatowane, co nie zmienia faktu, że z optymizmem patrzymy na przyszłość: mamy trzon drużyny, a zaplecze wyjściowej "11" jest na coraz wyższym poziomie, więc rywalizacja o miejsce w składzie będzie coraz większa. Nina Patalon o Katarzynie Kiedrzynek Faktycznie kontuzje was prześladowały, bo dwie największe gwiazdy polskiej piłki kobiecej Kasia Kiedrzynek i Ewa Pajor grały niewiele, bądź wcale. Czy pod nieobecność Kasi ułożyła pani nową hierarchię w bramce, czy liczy jednak na jej powrót do formy? Karolina Klabis, Ania Szymańska i Kinga Szemik rywalizowały o miejsce pod nieobecność Kasi. Trzeba powiedzieć, że ten wymuszony model był bardzo skuteczny. W meczach, w których potrzebowaliśmy bramkarki sprawnej, dobrze poruszającej się na linii, to świetnie radziła sobie Karolina. Jeżeli trzeba było ratować sytuację doświadczeniem, to była gotowa Ania, która otrzymała dowołanie. Zawsze była przygotowana, w optymalnej dyspozycji. Rywalizację wzmacniała "siła spokoju" Kinga. W rocznikach 2001-2003 mamy też grupę utalentowanych bramkarek, więc przyjęliśmy taki model pracy, że na każde zgrupowanie przyjeżdża jakaś młodsza zawodniczka, by mogła się rozwijać przy starszych koleżankach. Czytaj też: Reprezentantka Polski gwiazdą propagandy Rosji! Trener Patalon stawia sprawę jasno! Nina Patalon o podróżach na mecze. Tanie linie są już przeszłością Powiedziała pani, że pracujecie w profesjonalny środowisku. Dotyczy to także logistyki? Pamiętamy niemałą aferę sprzed kilku lat, gdy żeńska reprezentacja podróżowała na mecz tanimi liniami, z niemałymi perypetiami, bo PZPN postanowił zaoszczędzić. - Jeżeli chodzi o podróże na mecze i zgrupowania, to w 2019 roku zostały wprowadzone standardy, które pokazują, że jesteśmy jednak pierwszą reprezentacją. Ja sobie nie wyobrażam, żeby na mecze o punkty nie lecieć czarterem i tak się dzieje. Dyskusyjne są czasami wyloty na zgrupowania, które mamy poza krajem, a zdecydowana większość piłkarek podąża na nie z klubów zagranicznych. Loty do miejsca do celowego wyglądają różnie, w zależności od kraju, z jakiego zawodniczki startują. Natomiast nie musimy się obawiać, że nie dolecimy na czas, albo że podróż będzie niebezpieczna, czy nie będziemy zabezpieczone przed infekcjami i innymi problemami. Zarówno co do podróży na mecze, jak i organizacji zgrupowań, w PZPN-ie zostały wprowadzone standardy. Oczywiście, jest sporo rzeczy jeszcze do poprawy. My jesteśmy ambitni i nie chcemy spoczywać na minimum. Trzeba się rozwijać i podnosić te standardy. Jesteśmy na dobrej drodze, aby wszystko sprofesjonalizować, począwszy od spraw organizacyjnych, przez kwestię współpracy z zawodniczkami, zapewnienie specjalistów w sztabie itd. Te wszystkie rzeczy się dzieją, na zasadzie krok po kroku, ale śmiało można powiedzieć, że pełna profesjonalizacja następuje. W Polsce coraz więcej klubów, także tych czołowych, pozakładało sekcje kobiece. Za kilka lat będzie większa konkurencja o miejsce w kadrze? - Naszym głównym celem jest też rozwój i poprawa poziomu rozgrywek krajowych. Powstał Departament Piłki Kobiecej, który wkrótce będzie wprowadzał nową strategię. Jej kształt jest właśnie finalizowany i w listopadzie prawdopodobnie ujrzy światło dzienne. Wejście do piłki marek męskich i support od strony Ekstraklasy jest czymś koniecznym. Jeżeli spojrzymy za granicę, to nie jest przypadek, że we Włoszech, Niemczech, Francji, Anglii, Belgii, Holandii, Hiszpański wszyscy mają sekcje kobiece. W rozwoju piłki kobiecej my dzisiaj nie możemy iść, my musimy biec, tak jak biegnie świat. Liczę na to, że wszystkie męskie kluby włączą się do akcji. TO pomoże. PZPN wspiera i będzie wspierał wszystkie kluby z bogatą tradycją piłki kobiecej, jakie mamy w Polsce. Ważne, by one podtrzymywały tradycje. Natomiast do wykonania skokowego postępu i podniesienia poziomu, jest konieczne zaangażowanie wszystkich męskich marek. Bez tego piłka klubowa może nam bardzo uciec. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia