Przyjemnie być kibicem FC Barcelona w drugiej połowie 2024 roku. Podopieczni Hansiego Flicka otwierają tabelę La Ligi i tylko raz schodzili z boiska jako pokonani. Koleżanki po fachu Roberta Lewandowskiego również czarują swoją grą. Panie w bordowo-granatowych barwach w Liga F jeszcze nie zaznały goryczy porażki. Dlatego też niemały szok u sympatyków "Dumy Katalonii" wywołało niepowodzenie piłkarek na inaugurację Champions League. "Blaugranę" zatrzymały zawodniczki Manchesteru City. Od tego momentu minął równy tydzień i Ewa Pajor wraz z koleżankami otrzymała doskonałą okazję na zmazanie plamy. W środę na Estadi Johan Cruyff zawitały skazywane na pożarcie przedstawicielki Hammarby. Różnica klas była widoczna już od pierwszego gwizdka. Gospodynie objęły prowadzenie w dziesiątej minucie, a następnie stopniowo je powiększały. Do szatni schodziły przy wyniku 3:0, który wprowadził dużo spokoju. Ten zaowocował prawdziwym festiwalem strzeleckim w drugiej części gry. Ewa Pajor z pierwszą bramką w tym sezonie Ligi Mistrzów kobiet Po zmianie stron fani FC Barcelona fani cieszyli się z aż sześciu trafień w wykonaniu swoich ulubienic. Polacy również mieli powód do dumy. Klasycznie nie zawiodła Ewa Pajor. W 72 minucie piłka zatrzepotała w siatce właśnie po strzale Polki. Ostatecznie skończyło się na rezultacie 9:0. "Duma Katalonii" zajmuje obecnie drugą pozycję w grupie D. Wyżej są tylko reprezentantki Manchesteru City. Rewanż między tymi dwoma zespołami zapowiada się wyśmienicie. Wcześniej jednak ekipę z Hiszpanii czeka pojedynek z St. Polten. Austriaczki postraszyły dziś niedawne pogromczynie FC Barcelona. "Obywatelki" przegrywały już 1:2, by dokonać spektakularnego powrotu i wrócić do domu z trzema punktami, które mogą okazać się na wagę złota.