"Obyś żył w ciekawych czasach" - mówi stare chińskie porzekadło, które jak się okazuje jest przekleństwem. Czasy są niewątpliwie ciekawe, ale chyba wszyscy wolelibyśmy, żeby takie nie były. Sport powinien być wolny od polityki, a niestety ta coraz mocniej wkracza do zmagań i rywalizacji atletów. Tydzień temu w Amsterdamie kibice Maccabi Tel-Awiw byli atakowani, ale nie przez kibiców miejscowego Ajaksu (ten klub od zawsze był pro-żydowski, a jego fani nazywają Joden - Żydzi), a arabskich mieszkańców holenderskiej metropolii. Na licznych filmach z Amsterdamu słychać jak kibice Maccabi śpiewają o tym, że "IDF (Siły obronne Izraela) zabije wszystkich Arabów", co miało sprowokować miejscowych muzułmanów. Trudno dociec kto zaczął, faktem jest że przemoc miała wielką skalę, 10 osób zostało rannych, była nawet mowa o "pogromie". A to wszystko na tle izraelsko-palestyńskiej wojny w Strefie Gazy. Po ataku Hamasu na przygraniczne miejscowości w Izraelu (1200 osób zabitych), ten od ponad roku masakruje strefę - według źródeł palestyńskich zginęło już więcej niż 43 tysiące osób, z czego około 70 procent to dzieci i kobiety. Francja - Izrael. Mecz wysokiego ryzyka w Paryżu Zachodnioeuropejskie metropolie są pełne przybyszów z krajów arabskich dlatego dzisiejszy mecz Ligi Narodów, pomiędzy Francją a Izraelem, który ma odbyć się na Stade de France został określony jako "mecz wysokiego ryzyka" przez szefa paryskiej policji, Laurenta Nuñeza, który dodał że władze nie będą tolerować żadnej przemocy. 2500 policjantów będzie pilnować porządku na i w pobliżu Stade de France, a dalsze 1500 funkcjonariuszy będzie strzegło innych dzielnic Paryża i środków transportu. Na meczu ma być francuski prezydent, Emmanuel Macron, który będzie nie tylko wspierał drużynę "Trójkolorowych", ale chce również "pokazać braterstwo i solidarność wobec aktów antysemityzmu, do których doszło w Amsterdamie". Władze Izraela są w kontakcie z francuskimi, ale jednocześnie sugerują swoim obywatelom, by nie uczestniczyli w czwartkowym meczu piłkarskim. - W minionych dniach zwolennicy propalestyńskich grup terrorystycznych nawoływali do robienia krzywdy Żydom, pod przykrywką imprez masowych, by te akty zyskały jak najszerszą ekspozycję medialną - czytamy w oświadczeniu izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Izraelczycy podróżujący za granicami swego kraju nie powinni okazywać narodowej identyfikacji zwłaszcza w krajach posiadających populację migrantów sympatyzujących z Palestyną. Już środkowy wieczór w Paryżu obfitował w demonstracje polityczne. Propalestyńscy demonstranci nawoływali do odwołania czwartkowego meczu i usunięcia Izraela ze struktur UEFA. Z kolei prawicowy izraelski ruch "Beitar" protestował przeciw antysemityzmowi. Yigal Brand, przewodniczący organizacji, mówił, że "są dumnymi syjonistami i nie mają się czego wstydzić". Dla porównania - wtorkowy mecz koszykarskiego EuroCup w gdańsko-sopockiej ERGO ARENIE pomiędzy Treflem Sopot i Hapoelem Tel-Awiw przebiegł bez zakłóceń, nikt kibiców z Izraela nie niepokoił.