Po drodze z Łodzi do Chorzowa widać było setki samochodów i autokarów z rejestracjami zaczynającym się na E. Jednak nie tylko, bo Widzew ma kibiców w całej Polsce .W mijanych samochodach, na stacjach benzynowych i miejscach obsługi podróżnych roiło się od kibiców w czerwonych bluzach. Pierwszy korek był na zjeździe z autostrady, ale podróż i tak przebiegła sprawnie. Fani Widzewa tłumnie odpowiedzieli na zaproszenie kibiców Ruchu na mecz przyjaźni. Na trybunach sympatyków gości miało pojawić się ponad 20 tysięcy. A to niby był tylko mecz ostatniej drużyny z zespołem środka tabeli. Gospodarze mają jeszcze szanse, by się utrzymać, ale bardziej matematyczne niż realne. Musieliby odnieść komplet zwycięstw, a rywale ciągle potykać. Tak jednak naprawdę to było dużo więcej niż tylko ligowe spotkanie. To były nie tylko 104. urodziny Ruchu, ale także niemal dokładnie 19 lat kibice obu klubów przybili tzw. "zgodę". Na rekordową frekwencję ostrzono sobie zęby od kiedy Ruch zaczął grać na Stadionie Śląskim. No bo z kim, jak nie z przyjaciółmi? Najpierw na Legię przyszło nieco ponad 37 tysięcy, na Górnika ponad 38 tysięcy. Do rekordu wciąż jednak sporo brakowało. Idealną okazją był mecz z zaprzyjaźnionym Widzewem, który swój stadion wypełnia co dwa tygodnie średnio po 17 tysięcy osób. Zgoda z łódzkim klubem pozwoliła na to, by na mecz weszło więcej niż zgodnie z przepisami PZPN 5 proc. na sektor dla kibiców gości. Widzew najpierw dostał dziesięć tysięcy biletów, ale fani łódzkiego szybko je wykupili. Ruch otwierał więc kolejne sektory zarówno dla łodzian, jak i własnych kibiców. W końcu udostępniono cały stadion (poza trybuną gości zamkniętą po zniszczeniach podczas Wielkich Derbów Śląska). Dostępnych biletów było dokładnie 50167 sztuk. Rekord nie byłby możliwy właśnie gdyby nie to, że Ruch spotkania domowe rozgrywa tymczasowo na Stadionie Śląskim. Obiekt przy ul. Cichej został bowiem zamknięty z powodów bezpieczeństwa, a na nowy chorzowski klub czeka, ale nie wiadomo, czy się doczeka. Gorączka biletowa na mecz przyjaźnie Ruch - Widzew Kilkanaście dni przed meczem zaczęła się gorączka biletowa. Media społecznościowe Ruchu informowały o kolejnych barierach przekraczanych przez kibiców obu drużyn. 11 kwietnia sprzedanych było 30 tysięcy biletów, dwa dni później 35 tysięcy. We wtorek fani kupili już 40 tysięcy. Ta "lawina" jeszcze nabrała rozpędu - 45 tysięcy "pękło" w czwartek. Ambicja sięgała jednak 50 tysięcy. W piątek tuż przed północą Ruch poinformował - 49 tysięcy. 3,5 godziny przed spotkaniem system biletowy pokazywał, że zostało 400 biletów. Do 50 tysięcy brakowało sprzętu nieco ponad 200 wejściówek. O godz. 16:30, czyli na godzinę przed meczem system biletowy pokazywał dostępnych nieco ponad dwieście wejściówek. Dlatego z niecierpliwością w trakcie spotkania czekano na komunikat spikera - będzie rekord a możne nawet ponad 50 tysięcy? W końcu padała informacja - na meczu Ruchu z Widzewem na Stadionie Śląskim było dokładnie 50087. W ten sposób kibice zaprzyjaźnionych klubów ustanowili nowy rekord frekwencji na meczu klubowym w Polsce w XXI wieku. Do tej pory najwięcej fanów przyciągnął finał Pucharu Polski w 2016 roku. Na stadionie PGE Narodowym na meczu Lech - Legia było 48563 kibiców. Ligowym rekordem do tej pory też było spotkanie tych drużyn - w marcu 2016 roku (41567). Kibice Widzewa ustanowili najpewniej też rekord wyjazdowy. Wykupili 17 tysięcy biletów na "swoje sektory", a do tego wielu fanów było rozsianych po trybunach przeznaczonych dla fanów gospodarzy. Według szacunków mogło ich być ponad 20 tysięcy.