Biletów na ten mecz nie było od wtorku. A przecież to zaledwie trzecia liga. W meczu Podlasia Biała Podlaska z Wieczystą Kraków padł remis 1-1, a wychodzący ze stadionu bialscy kibice kręcili głowami z niedowierzaniem - "takiego meczu już nie będzie". Pierwszy mecz przy sztucznych światłach w Białej Podlaskiej, na zmodernizowanym stadionie to było sportowe wydarzenie XXI wieku, a może wszech czasów w mieście, które jest zlokalizowane na północy województwa lubelskiego. MKS Podlasie przez 4 lata i 2 miesiące było na wygnaniu. Gdy stadion był w remoncie, Podlasie tułało się po mieście, grało na obiektach: PSW (Państwowej Szkoły Wyższej), boisku Szkoły Trenerów PZPN i sztucznej murawie przy ulicy Piłsudskiego, a nawet w pobliskim Piszczacu. Starsi bialczanie mówią, że największym wydarzeniem w historii piłki nożnej w Białej Podlaskiej był mecz Pucharu Polski (edycji 1977/78) pomiędzy miejscowym AZS-em, a Legią Warszawa (z Kazimierzem Deyną w składzie i Andrzejem Strejlauem na ławce). W kolejnym sezonie AZS-owi tylko jednego punktu zabrakło do awansu do II ligi, zaś w 1977 r. zdobył Akademickie Mistrzostwo Polski w Poznaniu. Do historii należy mieć szacunek, ale w sobotę w Białej Podlaskiej przy sztucznym oświetleniu została napisana nowa. "Takiego meczu już nie będzie". Na inaugurację zmodernizowanego stadionu rywal trafił się najlepszy z możliwych. To gwiazdozbiór trenera Franciszka Smudy, Wieczysta Kraków - absolutny faworyt rozgrywek III ligi grupy 4., drużyna która pewnie poradziłaby sobie w I lidze, jeśli nie wyżej. W jej barwach zagrali byli reprezentanci Polski: Sławomir Peszko i Radosław Majewski oraz zdobywcy krajowych trofeów: Błażej Augustyn, Thibault Moulin i Michał Mak. Przed zawodami w Białej Podlaskiej trwała dyskusja: ile właściciel Wieczystej Wojciech Kwiecień (też obecny na meczu), ma aptek i ile pieniędzy przeznacza na wynagrodzenia swych piłkarzy miesięcznie? Padały kwoty od jednego do dwóch milionów złotych. Jednak, gdy o godzinie 19:57, gdy dobrze sędziujący arbiter Karol Wójcik z Mińska Mazowieckiego, gwizdnął po raz pierwszy, pieniądze przestały się liczyć. Nietypowa godzina meczu, bo 1957 to rok założenia Podlasia, które w lipcu 1996 r. przejęło miejsce w trzeciej lidze i piłkarzy ze zlikwidowanej sekcji AZS AWF w Białej Podlaskiej. Wówczas przez siedem sezonów zespół występował pod nazwą AZS-Podlasie Biała Podlaska, jednak sprzeciw krajowych władz AWF Warszawa w 2003 roku spowodował zmianę nazwy na MKS Podlasie. Efektowne otwarcie stadionu w Białej Podlaskiej. Podlasie remisuje z Wieczystą Kraków Tymczasem w sobotnim meczu: już w trzeciej minucie goście mogli objąć prowadzenie, ale Rafał Misztal doskonale obronił w sytuacji sam na sam z Michałem Makiem. Z czasem gospodarze poczynali sobie coraz śmielej i coraz dalej od swojej bramki. Zobaczyli na własne oczy, że nie taki diabeł straszny, koronkowa gra Wieczystej nie przynosiła efektu, a ukoronowaniem dobrej postawy podopiecznych trenera Artura Renkowskiego była bramka-marzenie Dawida Nojszewskiego w 40. minucie. Stadiony świata i zasłużone prowadzenie Podlasia do przerwy 1-0. Zapachniało sensacją. 24-letni (!) trener Podlasia do przerwy przechytrzył 74-letniego Franciszka Smudę, który mógłby być nie tyle jego ojcem, a wręcz dziadkiem. Nie wiem czy kiedykolwiek była większa różnica wieku między rywalizującymi w meczu szkoleniowcami w polskich rozgrywkach ligowych. Trener gości, Franciszek Smuda po meczu mówił, że hałas sprawiał, że czasem zawodnicy Wieczystej nie słyszeli jego komend. Zamieszanie w szeregi gości wprowadziła atmosfera stworzona przez ponad 1000 kibiców, kilkuset dalszych okalało stadionowy płot i okolice obiektu. Gości zaś wspierała kilkudziesięcioosobowa grupa fanów, skandująca: Wieczysta-czysta-czysta-czysta! - Duży "szac" dla nich, że przyjechali. Naszym celem jest wygrać każdy kolejny mecz. W Białej Podlaskiej atmosfera była okej, prawie taka jak na finale play-off, gdzie na Wembley decydujący mecz o awansie do Premier League grał mój Nottingham Forrest, wtedy ciarki przechodziły. Mam nadzieję wybrać się na jeden mecz "Leśnych" w tym roku - powiedział po meczu Radosław Majewski, piłkarz Wieczystej, który sześć lat spędził w mieście Robina Hooda i jest tam traktowany jak swój. W przerwie spiker odczytał historię Wieczystej, był czas się zastanowić z czego znana jest Biała Podlaska w piłkarskiej Polsce? Z tego, że jest tu Szkoła Trenerów przy PZPN-ie oraz że stąd pochodzą m.in.: Sebastian Szymański i Ariel Borysiuk. Brat tego drugiego, Rafał jeszcze w poprzednich rozgrywkach ratował Podlasie przed spadkiem z III ligi, a teraz uroczyście pożegnano go w przerwie meczu z Wieczystą. Starszemu z braci Borysiuków dziękowali Tomasz Buraczewski (prezes Podlasia) oraz prezydent miasta Michał Litwiniuk. Temu ostatniemu z kolei dziękował znany lokalny kibic, który wygłosił długi monolog na trybunie: "Mamy to prezydencie Litwiniuk, mamy nowy stadion, niech woda drożeje, niech się wali niebo, ja i tak będę na pana głosował". Pan Stanisław Kulgawczuk (mieszkaniec Piszczaca), bo o nim mowa, dostał gromkie brawa, bo i nastrój był podniosły. Pan Stanisław to najwierniejszy z wiernych kibiców, na poprzednim meczu Podlasia na z Chełmianką był jedynym fanem w klatce dla gości. Organizacja otwarcia stadionu była perfekcyjna, jedyne czego nie dopilnowali gospodarze to pogoda. Dokładnie 11 lat temu byłem na inauguracji bursztynowego stadionu w Gdańsku - rozgardiasz był niesamowity, żartowano że mógłby się dobrze ukryć poszukiwany wtedy libijski dyktator Mu’ammar al-Kaddafi, ale pogoda była jak dzwon. W Białej Podlaskiej był porządek, ale za to potężne urwanie chmury i zaciągnięte niebo. Jednak nie można mieć wszystkiego. Trzeba przyznać, że deszczowa aura miała wielki wpływ na przebieg meczu Podlasia z Wieczystą. Nie był to może mecz na wodzie w stylu tego z Frankfurtu nad Menem z 1974 roku, ale kałuże w strefie podbramkowej często pomagały gospodarzom ekspediować piłkę w pole w groźnych sytuacjach. - Piękny obiekt. Trybuna prezentuje się świetnie. Do tego murawa. Jest idealna. Szkoda, że popadało. Woda sprzyjała lepszemu bronieniu niż atakowaniu - mówił trener Smuda. Nie wiadomo co były selekcjoner powiedział w przerwie swoim piłkarzom, ale zaczęli napierać coraz mocniej, właściwie nie wychodzili z pola karnego Podlasia. W 68. minucie doskonałym strzałem z rzutu wolnego popisał się Majewski, ale Misztal końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczkę. W 72. minucie Tomasz Andrzejuk skierował piłkę do siatki po raz drugi, a kapitan gospodarzy Maciej Wojczuk pierwsze kroki skierował w stronę kibiców z sektora dopingowego, by utonąć w ich objęciach. Za chwilę okazało się, że był faul i arbiter bramki nie uznał. Po meczu Wojczuk chwycił mikrofon i długo oraz z głębi serca dziękował fanatycznym kibicom za doping godny wyjątkowej okazji. Wcześniej, na niecały kwadrans przed końcem meczu, po asyście rezerwowego Jakuba Bąka wyrównał Michał Mak. Do końca spore problemy Podlasiu sprawiał wszędobylski kapitan gości, Sławomir Peszko, ale gdy już uporał się z obrońcami, na jego przeszkodzie stawał Misztal albo kałuże wody. Mecz zakończył się polubownym remisem 1-1, z którego na pewno bardziej zadowoleni byli gospodarze, niż ekipa z Krakowa. Jak mi powiedział Cezary Hince (miejscowy dokumentalista i historyk futbolu, autor kilku książek o bialskiej piłce), że jesienią klub będzie niósł się na fali nowego stadionu. Tymczasem po widowisku meczowym z szatni gospodarzy jeszcze długo dochodziły radosne śpiewy. Takiego meczu już nie będzie. Podlasie Biała Podlaska - Wieczysta Kraków 1-1 (1-0) Bramki: Dawid Nojszewski 40’ - Michał Mak 77’ Podlasie (1- 3-4-3): Misztal - Salak, Chyła, Kozłowski - Nojszewski (64’ Spring), Podstolak, Andrzejuk (86’ Piotrowski), Pigiel (86’ Kosieradzki) - Wojczuk, Galach (74’ Bahonko), Mażysz (64’ Domański). Wieczysta (1 - 4 - 3 - 2): Plewka - Faworow, Koncewicz-Żyłka (46’ Bujak), Augustyn, Klimczak - Gamrot, Moulin (41’ Pietras), Hebel (46’ Kumah) - Majewski (64’ Bąk) - Mak, Peszko. Sędzia: Karol Wójcik (Miński Mazowiecki) Żółte kartki: Galach (Podlasie), Augustyn, Mak, Pietras (Wieczysta) Maciej Słomiński, Interia, Biała Podlaska