- Cóż, stało się tak, bo zabraniają tego przepisy. Przy podejmowaniu pracy Polacy nie są we Włoszech traktowani jak inni obywatele krajów Unii Europejskiej, a spoza Unii może grać w Serie A ograniczona liczba piłkarzy - tłumaczy Rasiak w "Przeglądzie Sportowym". - Zdawałem sobie z tego sprawę, ale zapewniano mnie, że te przepisy mogą ulec zmianie. Ostatecznie jednak nie podjęto w tym względzie żadnych decyzji - stwierdził reprezentant Polski. Może jednak nie chodzi tylko o przepisy, a po prostu o umiejętności? - Nie wydaje mi się, żebym przegrał rywalizację z napastnikami Sieny. Grałem w sześciu sparingach. Strzeliłem trzy gole, tyle samo co Tore Andre Flo. Więcej goli, sześć, zdobył tylko Mattia Graffiedi. Ale w ostatnich dwóch meczach trener Luigi Simoni, wiedząc, że mogą być problemy ze zgłoszeniem mnie do ligi, już mnie nie wystawiał. Z Simonim miałem dobry kontakt. Już na pewno nie dał mi odczuć, że coś jest nie tak - mówił Rasiak, który musi sobie teraz szukać nowego pracodawcy. Prawdopodobnie piłkarz wyląduje w pierwszoligowym angielskim klubie Derby County. - Mam kilka ofert i myślę, że w tym tygodniu, może nawet już we wtorek, sfinalizuję umowę z którymś z zagranicznych klubów - stwierdził. Inną wersję wydarzeń przedstawia dyrektor sportowy włoskiego klubu, Giorgio Perinetti. - Poprzedni trener chciał zatrudnić Rasiaka, ale Luigi Simoni nie był zachwycony umiejętnościami Polaka i uznał, że ten nie jest mu potrzebny. Dlatego wasz zawodnik ostatnio trenował z naszym klubem, ale grać będzie gdzie indziej - prawdopodobnie w Derby County, przez rok. Może po tym czasie wrócimy do jego nazwiska. Na razie on nie ma z nami kontraktu. Owszem, powstały pewne kłopoty formalne z zatwierdzeniem Polaka do gry w Serie A, ale gdyby nasz trener naprawdę go chciał, poradzilibyśmy sobie - powiedział Perinetti.