Sam byłem w grupie, która typowała Pazdana jako pewniaka do "odstrzału". I jakoś ciągle nie mogę się oswoić z myślą, że Michał Pazdan pojedzie na mistrzostwa Europy. Rok temu grał w trzeciej lidze. Na Euro nie jadą tuzy polskiej piłki - Zieńczuk, Brożek, Jeleń, Wichniarek, ale będzie tam skromny blondyn z Górnika. Nie mam złudzeń, że młokos z Nowej Huty może nas zbawić. Mam za to przekonanie graniczące z pewnością, że Michał będzie nosił sprzęt na treningach, a podczas meczów zrośnie się z ławką. Wobec tych faktów na pewno jednak nie będzie zakałą reprezentacji, a już za pół roku, w eliminacjach MŚ może być jej siłą. Mało tego, rówieśnicy Pazdana o podobnej palecie dokonań (wszystko przed nimi), umiejętności (rozwojowe), tej samej ambicji (serca do piłki nie brakuje nikomu) mają teraz pole do popisu. Właśnie ogłaszają nabór do nowego programu "Piłkarska kadra czeka". Leo jest mistrzem zaskoczenia. Przy nominacji "trzydziestki", która się rozrosła do "trzydziestki dwójki" zadziwił, bo zabrakło mu miejsca dla Jelenia, Brożka, Zieńczuka, Głowackiego czy Sikory, a wystarczyło dla Pazdana, Jopa, Majewskiego czy Zahorskiego. Później, przy przesiewie do "26", nikt się nie spodziewał, że Holender przekreśli Artura Wichniarka (jedyny polski napastnik regularnie strzelający gole w silnej lidze), czy Arkadiusza Radomskiego (współautor awansu na Euro, który na dodatek wrócił do gry po kontuzji). Teraz Beenhakker obrócił wniwecz wszelkie spekulacje. Jedni przekreślali Kokoszkę, inni Saganowskiego. Najważniejsze, że unieważnił tezę o nietykalności Matusiaka. Radek Matusiak ma słabszy okres - to fakt. Więcej, będzie się musiał napocić, żeby ten okres nie obrócił się w trwałą tendencję. Rozdział kariery "Radogola" pod tytułem "Jesień świetności pod skrzydłami Oresta Lenczyka" przykrywa coraz grubsza warstwa kurzu. Najbardziej krzywdzące wobec Beenhakkera i jego profesjonalizmu były oskarżenia o "holowanie" Matusiaka. Wysnute na jakże wątłej przesłance: Leo zmartwiony faktem, że jeden z jego podstawowych graczy grzeje ławę w UD Palermo, polecił Radka do Heerenveen. Od razu musiał to zrobić, bo miał w tym jakiś materialny interes?! A nie mogło być tak, że najzwyczajniej miał nadzieję, że napastnik, który jakby nie było, dał nam zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Belgią, odnajdzie się i znowu zacznie strzelać gole? Pewnie i mogło, tyle że brzmi to jakoś mało sensacyjnie. Jedno jest pewne: by mieć szanse w konfrontacji z Niemcami (wiadomości o ich słabej grze w meczu z Białorusią włóżmy między bajki), gospodarzami Euro i Chorwatami, Leo musi wydobyć całą moc drzemiącą w psychice piłkarzy. Gombrowicz polską naturę chciał zgwałcić przez uszy. Beenhakker może zrobi to przez piłkę! Michał Białoński