Reprezentacja Niemiec była jedną z tych drużyn, które przed mistrzostwami Europy typowane były przez ekspertów do zwycięstwa w całym turnieju. Wielka zmiana w postrzeganiu Niemców zaszła, gdy Toni Kroos ogłosił powrót do kadry na turniej przed własnymi fanami. Od tego czasu ekipa prowadzona przez Juliana Nagelsmanna zaczęła pojawiać się w gronie tych czterech najmocniejszych na papierze. Oprócz Niemców mówiło się o Francuzach, Anglikach i Portugalczykach. Krytyka po meczu Polaków, a potem taka decyzja. Probierz postawił sprawę jasno Ostatecznie z tego grona najlepiej wypadli Anglicy, którzy dotarli aż do finału. Niemcy swoją walkę o mistrzostwo Europy zakończyli już na etapie ćwierćfinału, gdzie musieli uznać wyższość Hiszpanów po dogrywce w tym wielkim hicie. Po tym spotkaniu z drużyną narodową pożegnał się ostatecznie Kroos, a w dłuższym odstępie czasu tę samą decyzję podjęli jeszcze inni liderzy zespołu. Z gry w reprezentacji zrezygnowali bowiem także Manuel Neuer czy Ilkay Gundogan. Węgrzy bez szans. Niemcy rozbili rywali Na wrześniowe zgrupowanie Nagelsmann dał odpoczynek Antonio Ruedigerowi i bez swojego lidera defensywy Niemcy podejmowali Węgrów. Jeśli Niemcy byli rozczarowani wynikiem na Euro, to Węgrzy mieli prawo być wręcz zdemolowani psychicznie, bo jechali na turniej w roli potencjalnego czarnego konia, a nie wyszli nawet z grupy, zbierając bardzo słabe opinie ekspertów. Gruzja nie przestaje zachwycać, kolejny popis. Euro to nie był koniec Można więc powiedzieć, że wieczorne sobotnie starcie było rywalizacją dwóch naprawdę mocno rozczarowanych drużyn, ale faworyt był od początku bardzo wyraźny i mowa tu o gospodarzach, którzy tym meczem otwierali nową erę. Pierwsza połowa raczej nie zachwyciła, ale drużyna Nagelsmanna musiała być zadowolona. Bowiem to ona schodziła do szatni, prowadząc 1:0 po golu, którego z bliska strzelił Niklas Fulkrug, wykorzystując podanie Jamala Musiali. Druga połowa rozpoczęła się dla Niemiec najlepiej, jak tylko mogła. Niezbyt dobrze wykonany rzut rożny przez Węgrów przerodził się bowiem w zabójczą kontrę. Piłka spadła pod nogi Floriana Wirtza, a ten doskonałym prostopadłym podaniem wypuścił Musialę. Pomocnik Bayernu popędził z piłką przez połowę gości i ostatecznie w sytuacji sam na sam był klinicznie skuteczny, strzelając gola na 2:0. W 65. minucie było już 3:0. Pięknym płaskim strzałem po ziemi popisał się Wirtz. To nie był koniec wirowania, jakie w drugiej połowie włączyła niemiecka maszyna. W 77. minucie znakomitym podaniem między nogami rywala popisał się Musiala, a sytuację wykorzystał Pavlović. Cztery minuty później było już 5:0. Faulowany w polu karnym był Kai Havertz i Niemiec wykorzystał rzut karny. Takim też wynikiem zakończył się ten mecz i Niemcy mogą już szykować się na hit z Holandią w kolejnej serii gier.