Niemcy naśmiewają się po blamażu Polski. Porównanie do czwartoligowca
Piątkowe spotkanie z reprezentacją Portugalii na długo zapadnie Polakom w pamięci. Mowa tu nie tylko o kompromitującym wyniku 1:5, bo w trakcie meczu doszło do kilku innych sytuacji, które postawiły biało-czerwonych w nie najlepszym świetle. Kuriozalne wycofanie Karola Świderskiego na trybuny zdążyło już obiec cały świat. Nasi zachodni sąsiedzi wykorzystali tę okazję, by wbić w Polaków szpilkę i dopuścili się brutalnego - acz zasadnego - porównania.
Sytuacja związana z Karolem Świderskim, do której doszło w piątkowym meczu z Portugalią, wydaje się nieprawdopodobna na takim poziomie. Niemcy się zgadzają - i znaleźli bardziej odpowiednie porównanie, nabijając się ze swoich sąsiadów.
Karol Świderski był gotowy do wejścia, ale trafił na trybuny
Spotkanie reprezentacji Polski w Porto przyniosło tyle anegdot, że spokojnie można by było nimi obdzielić kilka innych meczów. Niestety, z perspektywy biało-czerwonych, żadna z nich nie pokazuje ich w pozytywnym świetle.
Po pierwsze w świat poszedł wynik - a porażka 1:5 to zawsze katastrofa drużyny przegrywającej. Tym bardziej, że w pierwszej połowie to właśnie ona nadawała rytm i tylko swojej nieskuteczności mogła "dziękować" za to, że do szatni obie strony schodziły przy bezbramkowym remisie. Na tym jednak nie koniec. Warto choćby wspomnieć, że Marcin Bułka całą drugą odsłonę rozegrał w spodenkach Łukasza Skorupskiego. To, co najgorsze, miało jednak miejsce przy próbie wpuszczenia na boisko Karola Świderskiego. Napastnik Charlotte FC w ostatniej chwili został wycofany, bo... nie postawiono jednego znaku w protokole meczowym. W jego miejsce na murawie pojawił się Adam Buksa, zaś Świderskiego odesłano prosto na trybuny.
Niemcy bezlitośni ws. Świderskiego. Bolesna szpilka
Ta sytuacja zdążyła już obiec świat. Trudno się temu dziwić, bo to kuriozum, które na tak wysokim poziomie jest niespotykane od lat. Z tą opinią zgadzają się Niemcy. Dziennikarze portalu Revier Sport wbili bolesną szpilkę w Polaków, przytaczając niedawną sytuację z własnego podwórka. Mowa o incydencie z Zachodniej Ligi Regionalnej, czyli czwartego poziomu rozgrywkowego. KFC Uerdingen pokonało na boisku Wuppertaler SV 2:1, ale później zapadła decyzja o walkowerze. Wprowadzono bowiem na boisko Joyce'a Tshitukę, który nie znajdował się w protokole meczowym, co kosztowało KFC Uerdingen trzy punkty. Wspomniane źródło nie omieszkało określić incydentu z meczu Portugalia - Polska mianem "kompromitacji".
Niemcy powołali się też na cytat Artura Wichniarka, który ubolewał, że z powodu tej sytuacji "cała Europa się z nas śmieje". Cóż, może nie cała, ale były napastnik miał sporo racji, bo incydent odbił się szerokim echem.