To, jak dotąd, nie jest udany sezon w wykonaniu Bayernu Monachium. Przerwanie hegemonii w Bundeslidze, kompromitująca porażka w Pucharze Niemiec, a do tego przedwczesne ogłoszenie zwolnienia Thomasa Tuchela. Nic dziwnego, że "Die Roten" nie są faworytem w nadchodzącym dwumeczu Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Dziennikarze "Kickera" na swoich łamach przypomnieli o dwumeczu między tymi ekipami sprzed siedmiu lat. Co ciekawe, wówczas Carlo Ancelotti zasiadał na ławce klubu z Allianz Areny. Teraz zrobi wszystko, by wywieźć z tego obiektu jak najkorzystniejszy wynik dla liderów La Ligi. Brak VAR-u poprowadził Real do pierwszej obrony tytułu Ligi Mistrzów? "To był skandal" Sezon 2016/2017 okazał się przełomowy dla obecnego, kończącego się powoli, formatu Ligi Mistrzów. To wtedy, po raz pierwszy w historii, jeden z zespołów zdołał obronić trofeum wywalczone rok wcześniej. Tym zespołem był Real Madryt, który w finale rozbił Juventus FC. Niemieccy dziennikarze cofnęli się jednak nieco dalej, bo do ćwierćfinałów. Przypominają, jak Karl-Heinz Rummenigge grzmiał wówczas o "skandalu". Faktem pozostaje jednak to, że sporo błędów popełnili arbitrzy podczas obu meczów - i na (nie)korzyść każdego z zespołów. W rewanżowym starciu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę powinien obejrzeć Casemiro. Do tego, mówiąc już o dogrywce, "nielegalny" był żaden z dwóch goli Cristiano Ronaldo. Do tego sędzia niesłusznie odgwizdał spalonego, gdy bramkę mógł strzelić Robert Lewandowski. System VAR mógł zatem ustrzec rozjemcę przed wieloma błędami - wprowadzono go jednak dopiero dwa sezony później. Błędy popełniano w obie strony Nie jest jednak prawdą, że tylko "Królewscy" zyskali na pomyłkach. W trakcie pierwszego starcia arbiter nie powinien bowiem podyktować "jedenastki" za rzekome zagranie ręką Daniego Carvajala. Co prawda Arturo Vidal nie wykorzystał tej sytuacji, ale był to poważny błąd Rizzoliego. Do tego trafienie samobójcze Sergio Ramosa, które w końcówce rewanżu doprowadziło do dogrywki, również nie powinno zostać uznane. Co ciekawe, tu znów w roli głównej był ówczesny snajper Bayernu, Lewandowski. Wówczas jego pozycja spalona była istotna na tyle, że sędzia nie powinien uznać bramki. Ostatecznie Real Madryt wygrał ten dwumecz w stosunku aż 6:3. Początek pierwszego spotkania półfinałowego tej edycji Ligi Mistrzów już we wtorek o godzinie 21:00.