Niedzielan w poprzednim sezonie błyszczał skutecznością w Ruchu Chorzów, teraz jak na zawołanie trafia dla Korony - w pięciu spotkaniach tego sezonu rywali bramkarzy pokonał sześciokrotnie. Te miłe chwile pozwoliły mu zapomnieć o niezbyt udanym okresie występów w krakowskiej Wiśle, mimo że zdobył z nią dwa tytuły mistrzowskie. W pewnym momencie został nawet odesłany do zespołu Młodej Ekstraklasy. Poza tym często trenował samotnie na bocznym boisku. "Nie da się ukryć, że w krakowskim klubie złych momentów miałem zdecydowanie więcej niż dobrych. Wiadomo, że kiedy mnie "odpalono" z pierwszego zespołu, miałem w sercu zadrę. Minęło już trochę czasu i zdążyłem się pozbyć negatywnych emocji. Teraz spojrzę z uśmiechem na to boczne boisko, gdzie trenowałem w samotności, bo tamta sytuacja tylko mnie wzmocniła" - powiedział Niedzielan. W piątek będzie miał okazję zrewanżować się swojemu byłemu klubowi. "Nie doszukiwałbym się poważniejszych podtekstów w tym meczu, choć nie mogę powiedzieć, że podchodzę do niego zupełnie bez żadnych emocji. Jednak niczego już nie muszę udowadniać. Cieszę się, że będę mógł zagrać w swoim mieście, bo w Krakowie mam mieszkanie, rodzinę i wielu przyjaciół" - dodał zawodnik Korony. Niedzielan, który latem przeszedł do kieleckiego zespołu z Ruchu Chorzów, w obecnym sezonie strzela bramki w każdym meczu. Po powrocie do Polski, trzy lata temu z NEC Nijmegen, nie było tak dobrze. Najpierw w Wiśle Kraków zmagał się z kontuzjami i został zesłany do ME, a w zeszłym sezonie dwukrotnie miał złamaną kość jarzmową. "Chyba już wyczerpałem limit pecha i teraz los oddaje mi to w strzelaniu bramek - podkreślił z uśmiechem. - Choć muszę zaznaczyć, że w przekroju całego poprzedniego sezonu nie było tak źle. Zajęliśmy przecież trzecie miejsce w lidze, choć nikt na nas nie stawiał. Lubię zaskakiwać i grać w takich zespołach, które sprawiają niespodzianki" - zaznaczył. Kielczanie z dorobkiem 10 punktów zajmują trzecie miejsce w tabeli. Przed nimi w tabeli tylko Jagiellonia Białystok i PGE GKS Bełchatów. W tyle m.in. Legia Warszawa, Wisły Kraków i broniący tytułu Lecha Poznań. "Może nie jesteśmy jeszcze rewelacją rozgrywek, ale rywale zaczynają się z nami liczyć i nas cenić. Wydaje mi się, że liga jest teraz bardziej wyrównana. Prezesi klubów wykładają spore pieniądze i ligowi średniacy dobijają do czołówki" - ocenił. "Przestrzegałbym jednak przed zbyt pochopnym kupowaniem zagranicznych piłkarzy. Można teraz podać kilka przykładów zawodników, którzy zostali do nas sprowadzeni za ogromne pieniądze, a są słabsi od Polaków. Prezesi nabierają się na sztuczki menedżerów, zamiast inwestować w krajową młodzież. Z drugiej strony ja byłem tego lata dla trzech polskich klubów +za stary+. A zobaczmy na dyspozycję Marcina Żewłakowa czy Tomasza Frankowskiego... Jakoś dajemy radę" - podkreślił Niedzielan.