Legia Warszawa w losowaniu swojej pierwszej rundy eliminacji do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy z racji rozstawienia musiała trafić na teoretycznie słabszego rywala. Zespół prowadzony przez Goncalo Feio już w pierwszym spotkaniu z walijskim Caernarfon Town potwierdził rolę wielkiego faworyta tego dwumeczu. Media: Były gracz Barcelony w polskiej Ekstraklasie. Wygrał kiedyś Ligę Mistrzów Walijczycy przyjechali do Warszawy jak na ścięcie i okazało się to słuszne. Zespół dowodzony przez Portugalczyka pokazał na tle Walijczyków swoją olbrzymią moc i choć były zastrzeżenia do poziomu piłkarskiego w pierwszej połowie, to wynik 6:0 i gra w drugiej części tamtego spotkania mówią same za siebie. Niespodzianka w meczu rywala Legii. Pokonani przez Wisłę Kraków zaskoczyli Takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie potencjalnego rywala Legii w następnej fazie, a więc duńskiego Brondby z kosowskim KF Llapi. Ten klub w Polsce kibice mogą kojarzyć głównie dzięki temu, że został on rozbity przez Wisłę Kraków w walce o Ligę Europy. Reprezentant Polski opuści Ekstraklasę. "Czas się skończył". Klub już ma następcę W rewanżu trener duńskiego zespołu zdecydował się oczywiście na szereg zmian, które miały prawo doprowadzić do gorszej gry. Tak też się faktycznie stało. Pierwsza połowa zakończyła się absolutnie niespodziewanym wynikiem, bo Llapi prowadziło 1:0 i potrzebowało już "tylko" pięć goli do odrobienia strat. Sytuacja Llapi pogorszyła się na początku drugiej części spotkania, gdy gola na 1:1 strzelili goście. Niedługo później Brondby "ukąsiło" drugi raz i wyszło na prowadzenie. To nie był jednak koniec emocji na murawie. Jeszcze przed upływem siedemdziesiątej minuty Llapi doprowadziło do remisu. Takim też niespodziewanym remisem zakończyła się rywalizacja, a cały dwumecz Brondby wygrało 8:2. Czas na ruch Legii Warszawa.