Guillermo Beltran był bez wątpienia utalentowanym piłkarzem, jednak nie zdołał on zrobić kariery na boiskach w Kolumbii i Paragwaju. 24-letni zawodnik postanowił więc spróbować swoich sił w boliwijskiej ekstraklasie i w czerwcu ubiegłego roku zasilił szeregi zespołu Real Santa Cruz. Z początku Beltran regularnie reprezentował barwy tego klubu, jednak jego występy pozostawiały wiele do życzenia. Ostatecznie został on odsunięty od pierwszego składu i od tamtej pory na boisku nie spędził ani jednej minuty. Choć klub wielokrotnie dawał znać swojemu zawodnikowi, że nie jest już zainteresowany współpracą, władze nie zdecydowały się jednak na zerwanie umowy. Sam Beltran także nie sprawiał wrażenia, aby chciał wkrótce rozwiązać kontrakt. Dlatego też, jak twierdzą kolumbijskie i paragwajskie media, Real Santa Cruz starał się w ostatnich miesiącach utrudniać życie swojego zawodnika, nie wypłacając mu należnej pensji. 24-letni piłkarz mimo braku środków do życia starał się uczęszczać na treningi. Podczas jednego z nich doszło jednak do prawdziwej tragedii. Klub reaguje po zamachu pod Moskwą. Odwołany mecz i nagły powrót Nie żyje 24-letni Guillermo Beltran. Piłkarz zasłabł na treningu W piątek 22 marca Guillermo Beltran, podobnie jak pozostali piłkarze boliwijskiego klubu, stawił się na treningu. W pewnym momencie młody sportowiec słabo się poczuł i stracił przytomność, upadając na murawę. Na pomoc niemal od razu ruszyli pozostali zawodnicy i pracownicy zespołu, którzy podjęli się reanimacji. Jak podkreśla kolumbijski portal "noticiascaracol.com", przedstawiciele klubu nie zdecydowali się jednak wezwać na miejsce karetki pogotowia, a w centrum treningowym nie było klubowego lekarza. Kiedy resuscytacja krążeniono-oddechowa wykonywana przez obecne na treningu osoby nie przynosiła skutku, pracownicy klubu podjęli decyzję, aby na własną rękę przetransportować 24-letniego piłkarza do pobliskiego szpitala. Beltran zmarł w drodze do niego, w samochodzie jednej z pracownik Realu Santa Cruz. Jeszcze tego samego dnia klub wydał krótkie oświadczenie, informując o tragedii. Osoba z bliskiego otoczenia miała okazję porozmawiać z dziennikarzami portalu "noticiascaracol.com". Zdradziła ona szokujące okoliczności tragicznego wypadku. "Ten klub był mu winien przynajmniej od dwóch do czterech miesięcznych pensji. Powiedział mi, że chcą się go pozbyć i nie pozwolą mu grać. Przyjechał tu w zeszłym roku. Żył w bardzo złych warunkach. Był w potrzebie i mieszkał z koleżanką z Kolumbii, nie znam jej imienia, ale naprawdę, gdy patrzyłem, w jakim stanie zabierają go z treningu w samochodzie pani, która pracuje w klubie, bo nie było karetki, nie było lekarza, nie było defibrylatora, nie było nic... W tym klubie panuje kompletny cyrk i teraz będą próbować wyprzeć się swojej odpowiedzialności i zobowiązań" - ujawniono. Wobec tragicznej śmierci 24-letniego Guillermo Beltrana i wypowiedzi jego bliskich obojętnie nie przeszła Boliwijska Federacja Piłkarska. Wszczęto dochodzenie w celu wyjaśnienia sprawy. Wielkie emocje w klasyku światowej piłki. "Złoty gol" siedemnastolatka