Andrejs Prohorenkovs piłkarską karierę rozpoczął w rodzinnej Łotwie, ale bardzo szybko ruszył na podbój zagranicznych lig. Dla polskich kibiców był postacią dobrze znaną - jego związek z naszym krajem rozpoczął się w 1997 roku, gdy został zawodnikiem Hutnika Warszawa. Kolejne przystanki na jego piłkarskiej drodze w Polsce to Czuwaj Przemyśl, Ceramika Opoczno i Odra Opole. Wiosną sezonu 2000/2001 trafił do Górnika Zabrze, gdzie zadebiutował w Ekstraklasie. W barwach zabrzańskiego klubu wystąpił w 12 meczach ligowych i raz udało mu się wpisać na listę strzelców. Choć jego przygoda z Ekstraklasą nie trwała długo, Prohorenkovs pozostawił po sobie dobre wspomnienia. Z boiska emanowała u niego pasja, a styl gry - oparty na szybkości i waleczności - zjednywał mu sympatię kibiców. Kariera klubowa Łotysza była niezwykle barwna. Poza polskimi klubami, reprezentował też barwy m.in. izraelskiego Maccabi Tel Awiw, z którym zdobył mistrzostwo kraju, rosyjskiego Spartaka Władykaukaz, hiszpańskiego Xerez CD czy greckiego Ionikosu. Pod koniec kariery wrócił na Łotwę, gdzie grał w lokalnych zespołach. W reprezentacji Łotwy zadebiutował w 2002 roku i już w swoim pierwszym meczu przyczynił się do historycznego wyniku. W Warszawie Łotwa sensacyjnie pokonała Polskę 1:0 w eliminacjach do Euro 2004. Prohorenkovs przez kolejne lata stał się jednym z filarów łotewskiej kadry, rozgrywając łącznie 32 mecze i zdobywając cztery gole. Dwa lata później wraz z drużyną narodową Prohorenkovs poleciał do Portugalii na mistrzostwa Europy. Był to pierwszy i do tej pory jedyny raz, kiedy reprezentanci Łotwy wzięli udział w Euro. Zmagania zakończyli jednak już na fazie grupowej. Przełom ws. Xabiego Alonso. Bayer znalazł następcę. To były trener angielskiego giganta Nie żyje Andrejs Prohorenkovs Pod koniec 2024 roku Prohorenkovsowi znów przyszło stoczyć ważną batalię. Tym razem jednak nie na piłkarskim boisku, a w życiu prywatnym. Zdiagnozowano u niego bowiem nowotwór złośliwy. Leczenie odbywało się w renomowanym szpitalu im. Carla Gustava w Dreźnie. Dzięki mobilizacji łotewskiej społeczności piłkarskiej i hojności wielu ludzi dobrej woli, udało się zebrać środki na terapię. Niestety, ostatecznie życia byłego reprezentanta kraju nie dało się uratować. Na początku maja Łotewska Federacja Piłkarska poinformowała o śmierci 48-latka. "Łączymy się w bólu z rodziną Andrejsa, jego kolegami i łotewską rodziną piłkarską. Dziękujemy wszystkim, którzy udzielili Andrejowi pomocy w tej trudnej sytuacji" - przekazano w oficjalnym komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych. Problem snajpera Pogoni. Sam o tym powiedział. "Poprosiłem, aby nie przychodziła"