Ravas do Widzewa przyszedł zimą 2021 roku, kiedy łódzki klub był jeszcze w pierwszej lidze. Został ściągnięty awaryjnie, bo dwóch bramkarzy doznało kontuzji. Szybko okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Słowak przez dwa lata był podstawowym bramkarzem Widzewa. W sezonie 2022/2023 już w Ekstraklasie zachował 12 czystych kont - lepsi byli tylko Vladan Kovacević i Filip Bednarek (po 16). Trafił też do reprezentacji Słowacji, ale co ciekawe jeszcze w niej nie zadebiutował. Znalazł się za to w kadrze na mistrzostwa Europy w Niemczech. W poprzednim sezonie jesienią rozegrał 18 spotkań i w przerwie zimowej Ravasa postanowiło sprowadzić New England Revolution. Amerykanie kilka tygodni negocjowali z Widzewem i w końcu osiągnięto porozumienie. Za słowackiego bramkarza zapłacili 1,1 mln euro, a ten podpisał kontrakt do końca 2026 roku. To był trzeci największy transfer w historii łódzkiego klubu. Drożej sprzedano i to dawno temu Artura Wichniarka (w 1999 roku) i Zbigniewa Bońka (w 1982). Wyjazd Ravasa okazał się dla niego niewypałem. Zaczął w podstawowym składzie. Jednak w ośmiu występach ze Słowakiem między słupkami New England przegrało siedem razy i straciło 17 bramek. Amerykanie już w kwietniu sprowadzili kolejnego bramkarza - Aljaza Ivacicia i Ravas więcej nie zagrał w MLS. Po siedmiu miesiącach w Stanach Zjednoczonych wróci do Ekstraklasy. Po poprzednim sezonie z Cracovii odszedł Lukas Hrosso, który bronił w końcówce sezonu po objęciu drużyny przez trenera Dawid Kroczka. Na ławkę trafił Sebastian Madejski. Wzmocnienie pozycji bramkarza było jednym z priorytetów krakowskiego klubu. Padło na Ravasa, z którym doskonale zna się Mateusz Dróżdż, obecny prezes Cracovii. Przez niemal dwa lata był bowiem prezesem Widzewa. Za Słowaka krakowianie muszą oczywiście zapłacić. Z naszych informacji wynika, że będzie to niespełna 500 tys. euro.