Na ruchy transferowe Manchesteru City czeka cała Europa. Odkąd w klubie schedę przejęli inwestorzy z Bliskiego Wschodu, prasa spekuluje o możliwych transferach opiewających na astronomiczne sumy. David Villa, Samuel Eto'o i Carlos Tevez to tylko niektóre nazwiska łączone z drużyną szejków. Co na to właściciele klubu? - Denerwuje mnie to, kiedy ludzie zarzucają nam, że będziemy wydawać szalone pieniądze na transfery i że nie rozumiemy prawdziwych wartości, nie potrafimy negocjować, czy wycenić poszczególnego piłkarza - odpowiada jeden z prezesów Khaldoon al Mubarak. Kiedy Arabowie zawitali do świata futbolu, ceny niektórych piłkarzy od razu poszybowały w górę. Na początku roku Manchester lekką ręką wydał na Brazylijczyka Robinho rekordową sumę 32,4 mln funtów. Media odtrąbiły, że kolejne transfery będą jeszcze bardziej spektakularne. Jednak al Mubarak tonuje emocje i zapewnia, że inwestorzy z Emiratów nie są rozrzutni. - Może zdarzyć się taka sytuacja, że zawodnik warty 10 milionów funtów zostanie nam zaoferowany za 20 milionów. Jeśli jednak ludzie będą rzucać szalonymi liczbami, nie będziemy zawierać z nimi umów - wyjaśnił. Padają zapewnienia, że Manchester swoją politykę transferową będzie prowadził z rozwagą. Al Mubarak poinformował, że najpierw z klubu odejdzie "czerech do sześciu piłkarzy". A spektakularne transfery? Na razie to domena Realu Madryt.