Anelka w poniedziałek wrócił do swojego domu w Londynie. Na lotnisku Heathrow czekał na niego tłum dziennikarzy. Francuz nie był jednak skory do rozmów. Więcej do powiedzenia miał jego brat. "Władze klubu Chelsea Londyn chcą, żeby mój brat wstrzymał się z komentarzami w tej sprawie. Przynajmniej do zakończenia mistrzostw świata w RPA" - powiedział Claude Anelka w wywiadzie dla stacji <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>wej RTL. "Nicolas nie zamierza jeszcze bardziej pogarszać atmosfery w reprezentacji Francji dopóki "Trójkolorowi" mają szansę na awans do następnej fazy. Później wszystko wyjaśni od A do Z" - dodał. Anelka w przerwie meczu z Meksykiem (0-2) w wulgarny sposób miał obrazić trenera Domenecha. Całą sprawę nagłośniły media. W związku z tym, Francuska Federacja Piłkarska podjęła decyzję o usunięciu Anelki z mundialu. "Mój brat jest spokojnym, wesołym facetem. Coś się stało, ale musimy poczekać na konferencję prasową na której wyjaśni cały incydent" - podkreślił Claude Anelka. Czytaj również: <a href="http://ms2010.interia.pl/wiadomosci/news/francja-stala-sie-posmiewiskiem-calego-swiata,1495332,6667">Francja stała się pośmiewiskiem całego świata</a> <a href="http://ms2010.interia.pl/wiadomosci/news/ribery-szuka-zdrajcy-w-druzynie,1495153,6667">Ribery szuka "zdrajcy" w drużynie</a>