Niciński przyznał, że nie spodziewał się tak łatwej wygranej. - Analizowaliśmy grę Katowic z Szczecinie i wyglądało na to, że czeka nas trudna przeprawa. Do tego doszły trudne warunki gry i o losach meczu mógł rozstrzygnąć przypadek. Od początku uzyskaliśmy sporą przewagę, ale gole zdobyliśmy stosunkowo późno. Bramka zdobyta tuż po przerwie sprawiła, że z "Gieksy" ostatecznie uszło powietrze. Konsekwentnie graliśmy swoje. Pokazaliśmy, że potrafimy też strzelać sporo bramek, a nie tylko tracić ich dużo, jak było w meczach z krakowskimi drużynami - stwierdził Niciński. - Kiedy na inaugurację przegraliśmy 2:5 z Cracovią pisano, że jesteśmy pseudoligowcami, że nasze miejsce jest w II lidze. Czas i kolejne mecze zweryfikowały te opinie. Dlatego nie stawiałbym na katowiczan krzyżyka. Próbowali coś sklecić w ataku, mieli jednak tylko dwie sytuacje. Po prostu my ich stłamsiliśmy, nam wszystko wychodziło. Ale w kolejnym meczu może być inaczej. Muszą się tak pozbierać, jak my po batach od Wisły - dodał napastnik Zagłębia.