Z powodu wojny w Ukrainie, nie udało się dokończyć poprzedniego sezonu. Rozgrywki przerwano po 18 kolejkach, ale wkrótce po tym zapowiedziano, że kolejny sezon wystartuje zgodnie z planem. Sprawa jest jednak trudna, ponieważ wiele obiektów jest zbombardowanych i uszkodzonych, a rosyjskie pociski spadają i mogą spaść w każdej chwili. Wojna w Ukrainie. Liga wystartowała Mimo to wytypowano stadiony do rozgrywania spotkań, a mecze odbywają się według restrykcyjnych zasad. We wtorek odbyło się pierwsze spotkanie, w którym Szachtar Donieck bezbramkowo zremisował z Metalistem Charków. Przed meczem podkreślano jednak, że niezmierne ważne będzie zachowanie podczas alarmów bombowych. W takim przypadku mecz musi być natychmiast przerwany, a osoby zaangażowane w spotkanie muszą się schronić w bezpiecznym miejscu. - Wszyscy rozumiemy, jak ważne jest wznowienie rozgrywek w Ukrainie, ale najważniejsze nie jest wynik, ale bezpieczeństwo - mówił Serhij Kljawlin, szef wojskowej administracji w Kijowie. Wojna w Ukrainie. Przygotowania do meczu przerwane przez alarm Niestety, na alarm bombowy długo nie czekano. Dziś we Lwowie zaplanowano spotkanie Ruch Winniki - Metalist Charków, ale w trakcie przygotowań do meczu zawyły syreny. - Stało się. We Lwowie alarm przeciwpowietrzny. Wszyscy gracze, sztaby, sędziowie, oficjele i ja w schronie. "Przebieramy się i gramy tutaj" - żartują niektórzy - napisał na Twitterze Piotr Słonka, ekspert od ukraińskiej piłki. Niespełna pół godziny później sytuacja wyglądała już jednak na względnie bezpieczną. - Już wszystko w porządku!! Na ten moment wszystko według planu, może mecz zacznie się troszkę później. Rozgrzewka trwa w najlepsze - napisał Słonka. Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się z niewielkim, kilkuminutowym opóźnieniem. PJ