Legia Warszawa sprzedała zimą dwóch bramkostrzelnych napastników - Aleksandara Prijovicia i Nemanję Nikolicia. Pierwszy z nich już stał się ulubieńcem kibiców PAOK-u Saloniki, strzelając siedem bramek w dziewięciu spotkaniach. Drugi zaś w sobotę rozpoczął strzelanie dla nowego klubu. Mało brakowało, a bramka Nikolicia nie zostałaby jednak uznana. Gdy piłka dotarła do Węgra sędzia liniowy podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną. Arbiter główny nakazał jednak grać dalej, słusznie zauważając, że to nie kolega z drużyny - jak wydawało się w pierwszej chwili - zagrywał do Nikolicia. Futbolówkę pechowo w tej sytuacji wybijał pomocnik rywali. Nikolić przy wykończeniu akcji zachował zimną krew i spokojnym strzałem pokonał bramkarza drużyny przeciwnej. Po chwili drugiego gola strzelił Arturo Alvarez i Chicago dowiozło prowadzenie do końca meczu. Było to drugie oficjalne spotkanie Węgra w nowym klubie. Skuteczność byłych napastników Legii martwić może jedynie kibiców "Wojskowych". Ich następcy - Tomas Necid i Daniel Chima Chukwu póki co zawodzą na całej linii. Żaden z nich nie wpisał się jeszcze na listę strzelców. Co więcej obaj mają problemy z przebiciem się do pierwszego składu, a trener Jacek Magiera na ich pozycji zmuszony jest wystawiać nominalnych pomocników, jak Michał Kucharczyk czy Miroslav Radović. WG