Były gwiazdor Legii wpisał się na listę strzelców w pierwszej połowie. Najpierw wyprowadził Chicago na prowadzenie w 14. minucie, a już cztery minuty później podwyższył prowadzenie. Pierwszą bramkę Nikolić zdobył z podania Matta Polstera. Ten znakomicie przyjął sobie piłkę na klatkę piersiową, stojąc przy linii końcowej na skraju pola karnego, po czym rozejrzał się i posłał precyzyjne podanie. Nabiegający Węgier uderzył z pierwszej piłki, przy bliższym słupku i nie dał szans bramkarzowi. Drugi gol padł z zagrania Michaela De Leeuw’a, który drogę do bramki snajperowi otworzył prostopadłym podaniem. Niedawny ulubieniec kibiców przy Łazienkowskiej poradził sobie z jednym obrońcą i znów był górą nad bramkarzem. W 84. minucie Nikolić zrewanżował się De Leeuw’owi, asystując przy jego golu, ustalającym wynik meczu na 4-0. Tym cennym zwycięstwem, które zaowocowało objęciem pozycji lidera w tabeli konferencji, piłkarze Chicago zrehabilitowali się za niedawną wpadkę w amerykańskim pucharze US Open. Strażacy dali się wyeliminować, po rzutach karnych, zespołowi z trzeciej ligi FC Cincinnati, a "jedenastkę" zmarnował m.in. Nikolić. Reprezentant Węgier z 16 bramkami w 18 meczach przewodzi klasyfikacji strzelców w Major League Soccer. AG