Śląsk Wrocław to zespół, który potrafi pokonać rozpędzoną Pogoń Szczecin, a potem zgubić punkty z Pogonią Tczew. Z czego wynika taki rozdźwięk w waszej dyspozycji? Same się nad tym zastanawiamy. Być może chodzi o to, że inaczej mobilizujemy się na starcia z mocniejszymi na papierze przeciwnikami. Staramy się być od początku skoncentrowane, walczymy o każdą piłkę i to tak na maksa, a podświadomie, tak mi się wydaje, odpuszczamy takie stykowe granie z potencjalnie słabszymi drużynami. I potem brakuje nam wykończenia, przytrafiają się niepotrzebne błędy w obronie, głupio stracone bramki i nie możemy z tego wyjść. Zostały nam dwa mecze, z zespołami z czołówki i myślę, że od początku do końca będziemy w pełni skoncentrowane. No ale w przyszłym sezonie będziemy musiały nad tym popracować. We Wrocławiu nie brakuje dobrych zawodniczek, ale trochę ugrzęzłyście w środku stawki. Co jest tego powodem? Mamy dobre zawodniczki, ale przytrafiają nam się kontuzje, po których trener musi zmieniać pozycję zawodniczek, a to potem przekłada się na dyspozycję całej drużyny, bo brakuje tej pewności. Gdyby doszły do nas 2-3 zawodniczki, na wahadło czy do ataku, bo "wypadła" nam Katarzyna Białoszewska, to byłybyśmy spokojniejsze jako zespół. Podświadomie, kiedy przydarza się kontuzja, gramy bardziej asekuracyjnie. Dlatego wzmocnienia by się przydały. Mówiąc o przyszłości, zostajesz w Śląsku? Temat jest otwarty, prowadzimy rozmowy na ten temat. Myślę, że niebawem się wszystko okaże. Wróćmy trochę do pierwszego pytania. W finale Pucharu Polski zobaczymy drużynę z meczu z Pogonią Szczecin czy Tczew? Oczywiście, że na finał jedzie ta drużyna, która grała w Szczecinie i mam nadzieję, że tak to będzie wyglądać. Że będziemy od początku do końca skoncentrowane i zdeterminowane. I pokażemy, że to nie przypadek, iż ta runda dobrze nam idzie. To wasze rywalki będą faworytkami. Dla was to lepiej? Po części tak, bo pewnie w GKS-ie mają w głowach, że to one muszą wygrać, że powinny, bo przecież są w czołówce ligi i walczą o mistrzostwo Polski. Presja większa jest na pewno na Katowicach, ale my na pewno nie czujemy się gorsze. Nie jesteśmy w finale przypadkiem, potrafimy grać w piłkę. I gdybyśmy, nie daj Boże, przegrały, to będzie to duży zawód. Część dziewczyn w Śląsku pamięta jeszcze niedawny, przegrany finał. Są obawy w klubie, że historia się może powtórzyć? Nie, wręcz przeciwnie. Cieszymy się, że jesteśmy w finale, żadnej presji z góry nie ma. Wszyscy podchodzą do tego na spokojnie. Mocno do tego meczu się przygotowujemy i jeśli wszystko "zatrybi", to powinno być dobrze. Dla Ciebie to pierwsza okazja, żeby wygrać coś na trawie. Jest stres czy ekscytacja? Przez wszystkie moje lata gry na trawie to pierwsza okazja, żeby coś osiągnąć, bardzo mnie cieszy to spotkanie, chce już zagrać ten mecz! Jest podekscytowanie, stresik pewnie przyjdzie jak już wejdziemy na stadion i poczujemy klimat, ale od pierwszego gwizdka wszystko zejdzie na bok. Zostanie wola walki i radość z tego, że tam jestem.