Przez wiele lat byłaś jedną z piłkarek bardzo mocno kojarzonych z zespołem AZS UJ. Co Cię skłoniło do transferu? Mniej więcej od roku myślałam, żeby coś zmienić w swoim życiu pod względem piłkarskim. To było już 9 lat, trochę się zasiedziałam i potrzebowałam nowej energii, nowego bodźca, żeby coś jeszcze z siebie wyciągnąć. Wiadomo, każda zmiana daje nowe możliwości. I stąd moja decyzja. Nie zastanawiałam się nad tym względnie długo, choć to była ciężka decyzja. Dlaczego akurat Śląsk? Patrzyłam na to, jak grają i choć zawsze były gdzieś w środku tabeli, to mecze z nimi były na styku. Ta drużyna do ostatniej minuty meczu była nieustępliwa, nie poddawała się i trzeba było być skoncentrowanym do samego końca. Zawsze te piłkarki ambicjonalnie podchodziły do meczów, miały w sobie dużo energii i zaangażowania. Przekonało mnie też to, że ten klub cały czas się rozwija, z roku na rok chce iść w górę. Zważałam również na aspekt możliwości jakie daje duże miasto. Od zawsze kieruje się tym co mogę robić poza grą w piłkę i starać łączyć się edukację czy pracę, z tym co lubię najbardziej. Miałaś jakieś inne propozycje? Tak, była jeszcze oferta z Górnika Łęczna. Bardzo mnie to kusiło, ale przekonało mnie duże miasto i związane z tym możliwości. Wrocław mocniej mnie do siebie przyciągnął. Zanotowałyście bardzo dobry start sezonu i nawet w tym ostatnim spotkaniu, przegrany z SMS-em Łódź pokazałyście, że będziecie groźne dla wszystkich. Na co Was tak naprawdę stać? Mówiąc szczerze, te pierwsze kolejki to mecze z drużynami, które w poprzednich sezonach były raczej w dole tabeli. Nasza drużyna dopiero jest w budowie, przyszło sporo nowych zawodniczek, do tego kilka młodych, dopiero zaczynających karierę. Ten zespół zaczyna nabierać kształtu ale oczywiście to jest bardzo długi proces, żeby zgrać się i lepiej rozumieć na boisku. Dobrze, że w pierwszych spotkaniach udało się pozbierać punkty, bo to bardzo ważne dla nabrania pewności siebie w przyszłych meczach. Potem przyszedł mecz z Łodzią, z najlepszym przeciwnikiem jak do tej pory. Grały bardzo konsekwentnie, w pierwszej połowie totalnie nas przyćmiły. Może gdybyśmy wykorzystały jedną z kilku okazji z pierwszej części gry, ten mecz wyglądałby inaczej i powalczyłybyśmy o punkt, ale niestety się nie udało. Myślę, że po pierwszej rundzie miejsce w czołowej piątce byłoby w porządku, choć oczywiście apetyty mamy większe. Na razie jednak musimy cierpliwie budować siebie nawzajem. Czytaj także: Natalia Wróbel o początkach w Broendby Wraz z Tobą do Śląska dołączyła również snajperka Katarzyna Białoszewska. Jak Wam się współpracuje na boisku? W pierwszych meczach ciężko było się wyczuć wzajemnie na boisku, ale z każdym kolejnym spotkaniem jest coraz więcej sytuacji, w których zauważamy zmiany na lepsze. To dobry prognostyk na naszą dalszą współpracę. Czuję, że z czasem wyklarują się automatyzmy i przyniesie to dużo radości nam i całemu zespołowi. Mecz z "Jagiellonkami" dopiero przed Tobą. To będzie szczególne spotkanie czy traktujesz to jak każdy kolejny występ? Już na samą myśl czuję się trochę nieswojo i jestem bardzo ciekawa jak ten mecz będzie wyglądał. Na pewno jak przyjadę na stadion Prądniczanki, to odezwą się miłe wspomnienia. Natomiast sentymenty będę musiała odłożyć na bok i na boisku skupić się już tylko na tym, aby pomóc drużynie osiągnąć jak najlepszy wynik. A jak podoba Ci się Wrocław? Miałaś okazję już trochę zwiedzić? Właściwie od początku, kiedy tu przyjechałam, dosyć szybko koleżanki z drużyny pomogły mi się zaaklimatyzować, pokazały fajne miejsca we Wrocławiu i całe lato było na poznanie otoczenia. Jest tutaj bardzo klimatycznie i na pewno jeszcze nie raz zaskoczy swoim urokiem.