- Zadzwonił do mnie trener Oleg Łużny i mówi: "Słuchaj Maciek, są pieniądze, wracaj do nas, jesteś potrzebny". Zapytałem, czy wszystko jest OK. Ukrainiec zapewnił, że nie muszę się już o nic martwić. A tego menedżera, który tak wcześniej "kręcił" w klubie już nie ma - powiedział polski bramkarz na łamach "Super Expressu". - Kolega z zespołu, Białorusin Sasza Chackiewicz nie chce ryzykować. Powiedział, że pojedzie na Łotwę tylko wtedy, gdy przeleją mu forsę na konto. Podobnie Łotysz Koleszniczenko. Ja wierzę, że już nikt mnie nie wykręci - stwierdził Nalepa. - Teraz w bramce Venty broni 17-latek i jak mówił Łużny, puszcza chłopak głupie bramki. Muszę ich ratować przed spadkiem z ligi. Utrzymamy się, oto jestem spokojny. A w przyszłym sezonie na bank walczymy o tytuł mistrzowski - dodał.