Pochodzący z położonych w województwie łódzkim Śliwnik Baranowski wszedł do finału środowego odcinka "Jeden z Dziesięciu" z kompletem trzech szans. Jako pierwszy zgłosił się do pierwszych trzech, skierowanych do wszystkich pytań, a po dobrych odpowiedziach wyznaczał "na siebie"... nie popełniając żadnego błędu. Zakończył zmagania z dorobkiem aż 803 punktów, co jest rekordem nie do pobicia. Słowem - nie da się wypaść lepiej. Nowy bohater błyskawicznie stał się bohaterem rozmaitych memów, tworzonych przez internautów, którzy w żartobliwy sposób wyrażali w ten sposób uznanie dla jego wyczynu. "Czyżby dzięki teleturniejom nieśmiało wracał podziw dla wiedzy zamiast kultu ignorancji?" - komentował dziennikarz Interii, Radosław Nawrot. Podobnych głosów było więcej, a popularność zwycięzcy teleturnieju Tadeusza Sznuka rosła w tempie wykładniczym. Artur Baranowski oficjalnie przeproszony Wykorzystać ją chciały też kluby sportowe, choć nie zawsze w sposób, który mógł budzić powszechne uznanie. Występująca w Fortuna I lidze (zaplecze Ekstraklasy) Lechia Gdańsk opublikowała w sieciach społecznościowych post z wizerunkiem Artura Baranowskiego, reklamujący promocje biletowe z okazji "black week". Szybko zaczęły pojawiać się pytania o to, czy zespół uzyskał zgodę na wykorzystanie wizerunku bohatera ostatnich dni. Wpis stosunkowo szybko zniknął z sieci, a w piątek, tuż po godzinie 12:00 Lechia Gdańsk wystosowała oficjalne przeprosiny w sprawie. Klub podkreślił również, że zdaje sobie sprawę, iż przekroczył granice prywatności uczestnika "Jeden z Dziesięciu". Co ciekawe, Lechia nie była jedynym zespołem, który wykorzystał wizerunki występujących w teleturnieju osób. Podobnie postąpiła m.in. Korona Kielce. Już w piątkowy wieczór planowana jest emisja "Wielkiego Finału" 140. edycji "Jeden z Dziesięciu". Według nieoficjalnych informacji (do których dotarł Onet) Artura Baranowskiego jednak wśród uczestników zabraknie. Powodem tego jest awaria samochodu w drodze na nagranie.