Już końcówka ubiegłego roku nie był zbyt optymistyczna. Widzew tracił punkty, rzadko wygrywał, a na dodatek odpadł z Pucharu Polski. Jeśli zrobić tabelę za dziesięć ostatnich kolejek, to łodzianie byliby trzeci od końca - gorsze byłyby tylko Lechia Gdańsk i Zagłębie Lubin. Tyle że niezły start sezonu sprawił, że wciąż są w środku stawki. W nowym roku miało być lepiej, ale jest gorzej. Na zespół spadła plaga kontuzji podstawowych zawodników - Juana Ibizy, Kamila Cybulskiego, Marcela Krajewskiego czy Lirima Kastratiego, a wciąż nie jest gotowy do gry lider drużyny - Bartłomiej Pawłowski. Do tego sprzedano Antoniego Klima i wypożyczono Kreshnika Hajriziego. Widzew szczyci się tym, że na piłce zarabia - m.in. dzięki transferom i w przerwie zimowej sprzedał jedynego sprawdzonego napastnika Imada Rondicia, a jak na razie nie sprowadził zastępcy. Mało tego, w kadrze jest Said Hamulić, ale przed sobotnim spotkaniem ze Śląskiem Wrocław doznał kontuzji i nie wiadomo, kiedy wróci na boisko. Widzew został z Hubertem Sobolem, który już w trzecim klubie odbija się od Ekstraklasy (wcześniej w Lechu i Wiśle Kraków). I z niespełna 18-letnim Danielem Gryziem, którzy owszem seryjnie strzela gole, ale w rezerwach na piątym poziomie rozgrywkowym. W pierwszym meczu w 2025 roku Widzew uległ aż 1:4 Lechowi Poznań, potem zremisował 1:1 z Cracovią, ale w ostatniej kolejce uległ aż 0:3 Śląskowi. Dla ekipy z Wrocławia było to dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie. Łodzianie tylko słabości innych drużyn, które są niżej w tabeli, zawdzięczają, że wciąż mają dość bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. Miarka jednak się przebrała. Kibice po meczu we Wrocławiu w niewybredny sposób wyrazili, co sądzą o polityce transferowej i decyzjach kadrowych oraz zażądali natychmiast wzmocnień. Michał Rydz, prezes Widzewa miał ich zapewnić, że obiecywane transfery zostaną w końcu przeprowadzone. Do tej pory zimą do Widzewa dołączył tylko obrońca Polydefkis Volanakis. Transfery miał blokować trener Daniel Myśliwiec. Szkoleniowiec nie chce komentować i odpowiadać na te zarzuty. My jednak słyszymy, że proponowani zawodnicy nie odpowiadali jakością i nie pasowali do koncepcji trenera, który opiniuje wskazanych piłkarzy. Zawsze jednak przełożeni Myśliwca z pionu sportowego - dyrektor sportowy czy wiceprezes - mogą zdecydować, żeby transfer przeprowadzić. Nie wiemy, czy taka była droga, ale w mediach pojawiły się nazwiska zawodników, którzy jeszcze w tym tygodniu powinni dołączyć do Widzewa. To Abdallah Gning z czeskiego FK Teplice. 27-letni napastnik w 69 spotkaniach zdobył 14 goli i miał pięć asyst. Jego umowa wygasa z końcem sezonu i czeski klub chciał go zatrzymać na dłużej. Według oficjalnej strony FK Teplice na transfer nalega nie tylko Widzew, ale także agent zawodnika. "Jesteśmy rozczarowani podejściem agencji, dlatego jesteśmy otwarci na porozumienie ze stroną polską. Abdallah w najbliższym czasie przejdzie badania lekarskie w Polsce i jeśli zakończą się pomyślnie, najpewniej opuści nasz klub" - to fragment oświadczenia Czechów. Drugim zawodnikiem, który ma dołączyć do Widzewa jest Peter Therkildsen. To duński obrońca lub pomocnik, ostatnio zawodnik szwedzkiego Djurgarden. Ma za sobą prawie sto występów w norweskiej ekstraklasie (FK Haugesund) i 23 w duńskiej (AC Horsens). Z Djurgarden grał też w europejskich pucharach. Możliwość transferu potwierdził Bosse Andersson, dyrektor sportowy klubu cytowany przez serwis Fotbolls Kanalen. "Dostaliśmy konkretną ofertę z Widzewa i piłkarz dostał zgodę na podjęcie rozmów kontraktowych. Jeśli miałby mieć problemy z grą w naszym klubie, zmiana otoczenia może mu wyjść na dobre" - powiedział.