Według informacji dziennika, do tej roboty używany jest także tzw. wywiad skarbowy. Na jego celowniku znaleźli się znani działacze Polskiego Związku Piłki Nożnej, o którego przejęcie PiS walczy od kilku miesięcy. Chodzi nie tylko o Listkiewicza, ale też o ludzi o najświetniejszych w futbolu nazwiskach, byłych zawodników i trenerów reprezentacji Polski. Sieć zarzucono także na działaczy okręgowych związków piłkarskich. Porównuje się ich status majątkowy z zarobkami, zbiera w sposób tajny wszelkie inne informacje, łącznie z billingami telefonicznymi. Według gazety, skarbówka ma wykazać, przy użyciu metod operacyjnych, że wszyscy oni mają na sumieniu finansowe nadużycia. Tymczasem w myśl orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, takich czynności pracownikom wywiadu skarbowego prowadzić nie wolno. Dziennik przypomina, że wniosek do TK w tej sprawie złożyli posłowie PiS, będący wówczas w opozycji. Posłom PiS szczególnie nie podobało się wówczas, że wywiad został ustawą uprawniony do uzyskiwania, gromadzenia, przetwarzania i wykorzystywania informacji o obywatelach. Trybunał podzielił opinię skarżących i przepis ten uchylił. Od 30 czerwca br. pracownicy wywiadu skarbowego nie mają prawa obserwowania i rejestrowania osób i zdarzeń, które ich interesują. Nie mogą też kontrolować rozmów telefonicznych. Według informacji dziennika, inwigilowani działacze PZPN rejestrowani są jako podejrzani o korupcję, wobec których można działalność operacyjną uruchomić. "Trybuna" dowiedziała się też, że wcześniej taką samą sieć zarzucono na lekarzy, zwłaszcza na dyrektorów i ordynatorów szpitali - uczestników strajków.