Faworyt grupy H Chelsea Londyn już wcześniej zapewniła sobie awans do kolejnej fazy rozgrywek z pierwszego miejsca. O drugie miejsce premiowane awansem walczą pozostałe trzy zespoły: Paris St. Germain, CSKA Moskwa i FC Porto. Przed spotkaniem w Moskwie w najgorszej sytuacji byli Portugalczycy, którzy w czterech meczach zainkasowali tylko dwa punkty (remisy z CSKA i PSG). Podopieczni Victora Fernandeza w poprzednich spotkaniach razili nieskutecznością. Gracze Porto tylko raz trafili do siatki rywali. Pierwsze minuty spotkania zdawały się potwierdzać opinię, że faworytem tego meczu będą gospodarze. Zawodnicy Walerija Gazajewa przeprowadzali szybkie, składne akcje, a zastępujący w bramce Porto Victora Baię, Nuno nie narzekał na brak zajęć. W 9. minucie Jarosik bardzo dobrze dośrodkował z prawego skrzydła w pole karne, gdzie najwyżej do piłki wyskoczył Żirkow. Strzał głową z 5 metrów pomocnika CSKA instynktownie odbił Nuno. Asekurujący własnego bramkarza Jorge Costa wybił futbolówkę na rzut rożny. Kolejną dogodną okazję gospodarze stworzyli w 20. minucie. Siemak świetnie ograł w polu karnym obrońcę Porto i mocno strzelił z ostrego kąta, ale Nuno ponownie nie dał się zaskoczyć parując piłkę na korner. Chwilę później znakomitą okazję mieli goście. Po błędzie defensora CSKA Derlei i Quaresma znaleźli się niepilnowani przed Akinafjejewem. Ten pierwszy zbyt długo zastanawiał się co zrobić z piłką i w konsekwencji zdążył z interwencją Semberas. Kilka minut później Portugalczycy cieszyli się z prowadzenia. Dokładną centrę Seitaridisa z prawego skrzydła na gola zamienił Benni McCarthy. To drugi gol FC Porto w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów i zarazem drugi gol McCarthy'ego. Niespełna dziesięć minut później powinno być 1:1. Ignaszewicz został sfaulowany w polu karnym, a sędzia Manuel Mejuto Gonzalez z Hiszpanii wskazał na "wapno". Do piłki podszedł sam poszkodowany, który strzelił bardzo mocno, ale też bardzo wysoko nad poprzeczką. Taktyka gości w drugiej części meczu była prosta - "dowieźć" zwycięstwo do końca, a jak nadarzy się okazja spróbować podwyższyć wynik. Piłkarze CSKA nie mieli innego wyjścia, jak tylko starać się odrobić straty. Stroną atakującą byli gospodarze, jednak Portugalczycy umiejętnie się bronili. Okazję do zmiany rezultatu mieli Siemak, Jarosik i Vagner Love, ale do końca wynik nie uległ zmianie.