To co zdarzyło się na Bukowej budzi rozgoryczenie i niesmak, Rywalizacja GKS-u Katowice z Widzewem Łódź budzi przecież mnóstwo wspomnień, najlepsze mecze - pełne dramaturgii i wspaniałych akcji - oba kluby rozgrywały w latach 80. i 90. Teraz znowu grają na jednym poziomie, choć ich sytuacja jest obecnie inna. Spotkały się w zaległym meczu 25. kolejki. Widzew myśli o awansie, zajmuje drugie miejsce w tabeli, GieKSa w tym sezonie chce się spokojnie utrzymać. Faworytem był raczej Widzew, GKS kilka dni temu przegrał u siebie z ostatnimi w tabeli Polkowicami. Skandaliczne zachowanie chuliganów Mecz wzbudził zainteresowanie, na trybunach pojawili się nie tylko fani Katowic, ale również kibice Widzewa i wspierającego ich Ruchu nic dziwnego, że atmosfera na stadionie była daleka od tej prezentowanej w Londynie w epoce wiktoriańskiej. Wszystko przestało być ważne kiedy w 69. minucie mecz został przerwany: fani na Blaszoku wywiesili wielką fanę "Persona non grata" a potem zaczęli strzelać ogniami sztucznymi w stronę trybuny zajmowanej przez kibiców gości. Piłkarze zeszli, na murawie pojawili się... strażacy! Część fanów na Blaszoku gdzie siedzą najbardziej zagorzali fani Katowic zaczęła... wyrywać krzesełka na własnej trybunie i nimi rzucać! Na ogrodzeniu paliły się szaliki. Zewsząd słychać było wyzwiska. Przerwa trwała kilkanaście minut. Spiker wielokrotnie prosił o spokój, chuligani mieli to jednak za nic. Skandaliczne zachowanie części publiczności na pewno odbije się na klubie, którego na pewno czekają kary. Karny dla Widzewa po konsultacji z VAR W bramce Widzewa pierwszy raz w meczu na wyjeździe (drugi w ogóle) stanął słowacki bramkarz Henrich Ravas, który wiele lat spędził w Anglii grając w drużynach niższych klas. Ravas w pierwszych minutach nie miał zbyt wiele roboty, obie drużyny grały nerwowo. W 36. minucie gra została przerwana kiedy atakujący bramkę gospodarzy, Bartłomiej Pawłowski, który dziesięć lat temu grał w GieKSie przewrócił się w polu karnym. Po konsultacji z VAR sędzia wskazał na rzut karny. Jedenastkę wykorzystał czeski stoper Marek Hanousek, trafił przy słupku i mimo że Dawid Kudła wyczuł intencje strzelca nie miał szans. Widzew o tyle był stratny po pierwszej połowie, że kartkę za dyskusje zobaczył łódzki szkoleniowiec Janusz Niedźwiedź. Przerwa wybiła gospodarzy z rytmu W drugiej połowie GKS rzucił się do ataków, katowiczanie oddają mnóstwo strzałów, ale są nieskuteczni. Blisko jest w 60. minucie Arkadiusz Woźniak, który pięknie sieknął z lewej nogi, ale piłka otarła się o poprzeczkę. Potem doszło do wspomnianej na początku przymusowej przerwy. Ostatecznie mecz udało się wznowić, nic szczególnie ważnego już się jednak na boisku nie wydarzyło. Gospodarzom wyraźnie przeszkodziła przymusowa przerwa, wybiła ich z rytmu. Dodatkowo zostali dobici drugą bramką, mecz został definitywnie rozstrzygnięty. GKS Katowice - Widzew Łódź 0-2 (0-1) Bramka: 0-1 Hanousek (41., z karnego), 0-2 Kita (84.) GKS: Kudła - Woźniak, Jędrych, Sadowski, Pavlas (73. Wojciechowski) - Błąd, Stromecki (46. Urynowicz), Jaroszek, Figiel, Szwedzik (46. Roginić)- Szymczak Widzew: Ravas - Kreuzriegler, Hanousek Ż, Stępiński - Danielak Ż, Terpiłowski (68. Kita), Lipski (86. Nowak), Kun, Fabio Nunes (68. Michalski)- Pawłowski, Guzdek (68. Gołębiowski) Sędziował: Małyszek (Lublin).