Reprezentant Rumunii był aktywny, starał się, stworzył sobie doskonałą okazję do pokonania golkipera Steauy Bukareszt, jednak ostatecznie piłki do siatki nie posłał. Był po meczu zły na siebie, choć nie zamierza się załamywać i obiecuje poprawę. Mutu nie uważa postawy swojego zespołu za bardzo złą: - Myślę, że zagraliśmy całkiem dobrze - relacjonuje snajper. - Zaatakowaliśmy ich i chcieliśmy wygrać, co oznacza, że stworzyliśmy szanse. Byliśmy skupieni na ofensywie i narażeni na kontry - podkreśla Mutu. Napastnik najbardziej żałuje niewykorzystanej okazji, gdy po jego rzucie wolnym piłka trafiła w słupek: - Powiedziałbym, że zabrakło nam trochę szczęścia, gdyż mieliśmy szansę na odniesienie zwycięstwa - przekonuje Mutu. - Pamiętam, że w tamtym sezonie było podobnie, że nie grałem dobrze, ale każde pół szansy znajdowało drogę do bramki. To jeden z tych momentów i przełamię się - wierzy niezadowolony zawodnik. Mutu zaznaczył także po wtorkowym pojedynku, iż wbrew temu, co pisze prasa, łączą go ze szkoleniowcem Cesare Prandellim dobre stosunki i nie myśli o zmianie klubu na Romę. Jego zdaniem, włoskie media uwzięły się na Fiorentinę i doszukują się problemów tam, gdzie ich nie ma.