Zieliński był jednym z trzech szkoleniowców ligowych, obok Waldemara Fornalika z Ruchu Chorzów i Michała Probierza z Jagiellonii Białystok, których PZPN delegował do RPA. Trener "Kolejorza" oglądał spotkania: Francja - Urugwaj, Argentyna - Nigeria, Serbia - Ghana i Holandia - Dania. "Trudno oceniać turniej na podstawie pierwszych meczów - powiedział Zieliński. - Na pewno rzucał się w oczy wysoki poziom zaawansowania technicznego, choć obyło się póki co bez fajerwerków, także taktycznych. Widziałem zmagania świetnie wyszkolonych gladiatorów. Wszystkie spotkania, które obserwowałem z trybun, były zacięte i zdobywano w nich niewiele bramek". Mimo braku sportowego zachwytu, nie ma wątpliwości, że zawodowo skorzystał. "Możliwość obejrzenia z bliska takiej plejady znakomitych piłkarzy, choćby Lionela Messiego, to wielka frajda. Zawsze można się czegoś nowego, ciekawego dowiedzieć. Swoje obserwacje przekażę jednak najpierw do PZPN" - wyjaśnił. Jak dodał, przywiózł także pozytywne wrażenia turystyczne. "Stadiony są wspaniałe, ludzie świetnie się bawią, nie ma żadnych zadym. Wuwuzele? Trochę uciążliwe. Ale jak turniej się rozwinie, to ludzie będą mniej mówić o nich. Centra Johannesburga czy Kapsztadu wyglądają imponująco. Nie ustępują miastom np. w USA. Piękne galerie. Bezpieczeństwo? Ja nie miałem powodów do niepokoju, choć do najbiedniejszych, przeludnionych dzielnic wielkich miast nie zaglądałem" - zakończył.