Choć być może największym paradoksem całej sprawy okaże się fakt, że Platini tłumaczy się dzisiaj przed prokuratorem, podczas gdy jako jedyny przyznał publicznie, na kogo oddał głos przed dziewięcioma laty - w głosowaniu, które ciągle budzi ogromne kontrowersje i które, po latach, doprowadziło do prawdziwej rewolucji na szczytach światowego futbolu. Platini, najwybitniejszy francuski piłkarz, potem współprzewodniczący Komitetu Organizacyjnego MŚ’98 i szef Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) nie tak to sobie wyobrażał. W 2015 roku wjeżdżał już na autostradę, która miała doprowadzić go do najwyższej władzy w Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), na miejsce skompromitowanego Seppa Blattera, by chwilę potem upaść niemal na dno. Dzisiaj dopadają go stare demony - z grudnia 2010 roku, gdy między innymi (przede wszystkim?) dzięki niemu Katar otrzymywał organizację mundialu’2022 - które mówią też wiele o kulisach futbolu. O wielkich pieniądzach i potajemnych pertraktacjach na szczytach władzy. O (niebezpiecznych) związkach sportu i polityki. Sepp Blatter też głosował na... Katar? Na pewno wiele tajemnic związanych z tamtym głosowaniem i z przyznaniem organizacji piłkarskich mistrzostw świata Katarowi jest jeszcze niewyjaśnionych. Jedną z ciekawszych informacji, które pojawiły się w ostatnim czasie jest ta, jakoby Sepp Blatter - były szef FIFA, który po skandalach korupcyjnych musiał odejść, a teraz jest zawieszony do 2021 roku - oddał swój głos w czwartej turze głosowania na... Katar. Mimo zapewnień, że jego poparciem cieszyła się kandydatura Stanów Zjednoczonych. Takie rewelacje przekazał niedawno francuski "Le Monde", powołując się na własne śledztwo i liczne źródła, które miały to uprawdopodobnić. Jak było naprawdę? Dzisiaj Blatter się tego wypiera i tłumaczy, że było porozumienie, aby mundial’2018 został przyznany Rosji, a cztery lata później Stanom Zjednoczonym. Taki był przynajmniej plan byłego szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej, który chciał w ten sposób odegrać kluczową rolę w wielkiej rozgrywce geopolitycznej i - to nie żart - dać argumenty do tego, aby został mu przyznany... pokojowy Nobel. Tamtego 2 grudnia 2010 roku wszystko się jednak zawaliło. A nawet trochę wcześniej, bo Blatter przyznaje dzisiaj, że w przeddzień głosowania zadzwonił do ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamy, aby go poinformować, że ze zwycięstwa nic nie będzie. Czyli już wtedy dobrze wiedział, iż mistrzostwa świata w 2022 roku zostaną przyznane Katarowi. Najciekawsze pytanie dotyczy jednak ciągle tego - co zdecydowało o takim rozwiązaniu? I czy spotkanie 23 listopada w Pałacu Elizejskim, zaledwie dziewięć dni przed głosowaniem, było rzeczywiście kluczowe? Gdy Michel Platini szedł na nie, myśląc, że poinformuje prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego o tym, na kogo będzie głosował, nie wiedział - a przynajmniej tak twierdzi - że obecni będą również emir Kataru Tamim al-Thani i były premier tego kraju oraz minister spraw zagranicznych Hamad ben Jassem. A ponadto dwójka doradców Sarkozy’ego - Claude Gueant i Sophie Dion, wówczas bardzo blisko związana z emiratem jako wiceszefowa "Grupy przyjaźni Francja - Katar" w Zgromadzeniu Narodowym. Jeśli dzisiaj Platini jest przesłuchiwany, to głównie dlatego, że między jego wersją tamtego spotkania, a tym, co mówi Dion istnieją pewne rozbieżności. "Subtelny przekaz" prezydenta Sarkozy’ego Nigdy dotychczas nie pojawiły się żadne "twarde" dowody na bezpośredni związek między tamtym spotkaniem a wywieraniem presji na Platiniego, aby głosował na Katar. Konkretne efekty były za to inne. W połowie 2011 roku Katarczycy przejęli Paris Saint-Germain, klub bliski sercu Sarkozy’ego, niedługo potem na francuski rynek weszła telewizja beIN Sports, będąca filią katarskiej Al-Dżaziry, a kapitał z maleńkiego emiratu przejął też udziały w ważnych francuskich firmach jak holding Veolia. Kiedy były szef UEFA zmienił zdanie? On sam twierdzi, że nie po rozmowie w Pałacu Elizejskim, tylko już wcześniej. Faktem jest jednak, że początkowo miał głosować na kandydaturę Stanów Zjednoczonych, co sam przyznawał. A zatem zmienił zdanie. Platini jest też jedynym członkiem ówczesnego Komitetu Wykonawczego FIFA (wybierającego gospodarza mistrzostw), który publicznie przyznał, że oddał głos na Katar. Niewykluczone, że ta nadmierna szczerość, połączona z dość swobodnym podejściem do ujawniania kulisów tamtej sprawy, jest od kilku lat jednym ze źródeł jego kłopotów. Podczas poprzedniego przesłuchania, w grudniu 2017, gdy zeznawał jako świadek, mówił, że Sarkozy nic nie narzucał, ale dało się wyczuć pewien "subtelny przekaz" ze strony prezydenta. - Chciałem również, aby mistrzostwa świata zostały zorganizowane w części świata, która jeszcze tego nie robiła - przekonywał Platini, dodając, że działał w pełnej jawności, o czym miało świadczyć niemal natychmiastowe poinformowanie Seppa Blattera o spotkaniu w Pałacu Elizejskim i późniejsze ujawnienie w prasie, że głosował na Katar. Okoliczności zmiany decyzji przez Platiniego to jedno, ale jego jeden głos prawdopodobnie nie miałby takiej wagi, gdyby nie poszły za nim kolejne. Od kiedy Blatter stał się największym przeciwnikiem Francuza i robił wszystko, aby ten nie zajął jego miejsca w fotelu szefa FIFA wersja, którą kolportuje Szwajcar jest następująca: nie byłoby mundialu dla Kataru, gdyby nie francuskie interesy i interwencja najwyższych władz i trzy dodatkowe głosy (innych europejskich przedstawicieli Komitetu Wykonawczego), o które Platini rzekomo zadbał. To one miały przechylić szalę, dając Katarowi zwycięstwo w ostatniej turze głosowania 14-8. W marcu tego roku, brytyjski tygodnik "The Sunday Times" ujawnił, że na trzy tygodnie przed głosowaniem doszło również do porozumienia między FIFA i Al-Dżazirą, zgodnie z którym, w razie zwycięstwa Kataru, miał być wypłacony specjalny bonus 100 milionów dolarów w ramach zakupu praw telewizyjnych do mundialu. Brzydka gra, czyli jak Katar zadbał o ważne głosy Czy Katar kupił mundial, który ma się odbyć za trzy lata? Co do tego, że było wiele nieprawidłowości o charakterze korupcyjnym przy wyborze gospodarza, nie ma wątpliwości. Dokładnie opisują to dwie książki na ten temat: "The Ugly Game" (Brzydka gra) dwojga dziennikarzy "The Sunday Times" Heidi Blake i Jonathana Calverta oraz "FIFAgate" Erika Champela i Philippe’a Auclaire’a z "France Football". Głównym wykonawcą całej operacji miał być Mohamed Ben Hammam, ówczesny szef katarskiej i azjatyckiej federacji, który miał organizować poparcie głosujących m.in. w Afryce i Ameryce Południowej. Jak się okazało, bardzo skuteczne poparcie. Paradoksalnie, Ben Hammam najszybciej za to zapłacił, choć także z innych powodów. Niedługo po przyznaniu Katarowi mundialu poczuł się na tyle pewnie, że chciał stanąć do rywalizacji z Blatterem o władzę w FIFA. Wtedy jednak, w 2011 roku, Szwajcar dobił targu z emirem Kataru, a cały deal można streścić tak: "Nie odbierzemy wam mundialu, ale Ben Hammam musi zrezygnować". Mundial w grudniu. Zmiana warunków już po głosowaniu Niewiele liczyły się wtedy inne rzeczy, które dopiero po latach miały uderzyć z dużą mocą - że przecież nie da się organizować mundialu w Katarze w czerwcu, kiedy jest gorąco nie do zniesienia (dlatego termin przełożono na listopad i grudzień, całkowicie burząc kalendarz ligowy) albo że budowa nowych stadionów i całej infrastruktury będzie okupiona tragicznymi informacjami o katastrofalnych warunkach pracy i śmierci tysięcy pracowników. Zresztą, tamto głosowanie 2 grudnia 2010 roku miało również inne konsekwencje, a tak naprawdę uruchomiło lawinę zdarzeń w kolejnych latach. Dlatego, że rozbieżności na temat zwycięstwa Kataru poróżniły całkowicie Blattera i Platiniego, dwie osoby trzęsące do niedawna światową piłką. Czy to Szwajcar z premedytacją puścił przeciek o wypłaceniu Francuzowi 2 milionów franków dziewięć lat (!) po wykonanej pracy w roli swojego doradcy? Po to tylko, aby Platini nie miał szans na fotel prezydenta FIFA? Faktem jest, że tamten przelew utopił ich obu, choć po latach szwajcarski sąd oczyścił byłego szefa UEFA z zarzutów, a jego czteroletnie zawieszenie od wszelkiej działalności w futbolu normalnie powinno zakończyć się w październiku tego roku. Jeszcze niedawno Francuz zapowiadał, że wróci. Zaczął nawet przygotowywać teren, otwarcie krytykując obecnego szefa FIFA i swojego dawnego podwładnego Gianniego Infantino. Teraz ten powrót stanął pod kolejnym znakiem zapytania. Remigiusz Półtorak