Jan Mucha (bramkarz Legii): - Jak padła bramka? Trudno powiedzieć. Próbowałem przeczytać tę akcję. Mogłem chyba zachować się lepiej. Ruch poza tym groźnie kontrował, ale głównie się bronił. Przegraliśmy, nie pamiętam kiedy coś takiego stało się w Warszawie. Szkoda, ale nadal mamy szanse na awans do finału. Jesteśmy na pewno lepszą drużyną od Ruchu i stać nas na wygraną. Wojciech Grzyb (pomocnik i kapitan Ruchu Chorzów): - Troszeczkę dopisało nam szczęście. Piłka nie chciała wpaść do naszej siatki. Ale według mojej oceny szanse na awans przed rewanżem nadal są równe. Dopiero prowadzimy 1:0 do przerwy. Nie udaje nam się w lidze, udało się w pucharze. Nie cieszyć się nie sposób, ale ten wynik zamieniłbym na ostatnią wygraną w lidze. Tam mieliśmy fatalną serię pięciu porażek, w pucharze gramy piąty raz i piąty raz wygrywamy. Jak padła bramka? Dopadłem do z pozoru bezpańskiej piłki, ale dla mnie nie ma straconych piłek. Wygrałem pojedynek z Marcinem Komorowskim. Próbowałem podawać, a piłka po rękach bramkarza Legii wpadła do bramki. Liczy się efekt końcowy.