Zwycięskiego gola dla broniącego się przed spadkiem beniaminka strzelił w 36. minucie Steve Stone. "Czerwone Diabły" zagrały w tym spotkaniu bez kontuzjowanych Roya Keane'a oraz Ruuda Van Nistelrooya. - To są piekielnie ważne trzy punkty. Nie często przecież wygrywa się z Manchesterem United, szczególnie w takich okolicznościach - mówił po spotkaniu uradowany trener Portsmouth Harry Redknapp. Beniaminek jest na dobrej drodze, aby kolejny sezon grać w Premiership. Ekipa z Fratton Park w pięciu ostatnich spotkaniach zdobyła aż 13 punktów i posiada teraz bezpieczną przewagę pięciu "oczek" nad strefą spadkową. Po tej porażce podopieczni Alexa Fergusona tracą do liderującego w tabeli Arsenalu aż 13 punktów. W piątek "Kanonierzy" rozgromili Leeds United 5:0, a cztery gole strzelił Thierry Henry. Atutu własnego boiska nie wykorzystały niespodziewanie Chelsea i Liverpool. Na Stamford Bridge "The Blues" bezbramkowo zremisowali z ekipą Evertonu. Nie oglądali goli również kibice na Anfield Road, gdzie "The Reds" podzielili się punktami z Fulham Londyn. Podopieczni Gerarda Houlliera pretensje o końcowy wynik tego meczu mogą kierować tylko do siebie, bowiem marnowali sytuację za sytuacją. Najdogodniejsze okazje zaprzepaścili Steven Gerrard (w 52. minucie jego strzał z rzutu karnego pewnie obronił Edwin Van der Saar) oraz Harry Kewell (Australijczyk najpierw z pięciu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką, a następnie po jego strzale z narożnika pola karnego futbolówka trafiła w słupek). Całe spotkanie w bramce "The Reds" rozegrał Jerzy Dudek. Remis Chelsea praktycznie przesądza sprawę mistrzowskiej korony. Podopieczni Claudio Ranieriego na cztery kolejki przed końcem tracą do Arsenalu 9 "oczek", a przecież "Kanonierzy" mają do rozegrania jeszcze jedno zaległe spotkanie. Zobacz wyniki 34. kolejki angielskiej Premiership