Bohaterem meczu w Manchesterze był Wayne Rooney, który zdobył jedną bramkę, a przy drugim golu (strzelonym przez Park Ji-Sunga) asystował. Popisy swojego idola oglądało 70 908 kibiców, co jest rekordem Premiership. Niedzielne zwycięstwo było dziewiątym z rzędu odniesionym w lidze przez podopiecznych sir Aleksa Fergusona. W zespole gości w pierwszym składzie nie wyszedł najlepszy piłkarz "Kanonierów" Thierry Henry. Francuz na murawie pojawił się dopiero w 69. minucie, ale nie zdołał poderwać kolegów do walki. Chelsea, mimo słabego początku, też wywalczyła trzy punkty. Spotkanie na Stamford Bridge zaczęło się pomyślnie dla gości, którzy już w 10. minucie objęli prowadzanie. Podanie Yossiego Benayouna na bramkę uderzeniem głową zamienił James Collins. Chwilę później "The Blues" spotkało kolejne nieszczęście. W 16. minucie czerwoną kartkę zobaczył Nuno Maniche, za faul na Lionelu Scalonim. Taki obrót wydarzeń nie załamał Chelsea. Jeszcze w pierwszej połowie z nawiązką odrobili straty, po golach zdobytych przez Didiera Drogbę i Hernana Crespo (obaj wyszli w pierwszym składzie!). Po zmianie stron lokalnych rywali dobili John Terry i William Gallas. Trzy punkty wywalczył też Liverpool FC. "The Reds" pokonali na Anfield Road Bolton Wanderers 1:0. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Robbie Fowler w 45. minucie. Jerzy Dudek cały mecz spędził na ławce rezerwowych. W derbach Birmingham padł bezbramkowy remis. Bardziej z takiego wyniku powinni być zadowoleni piłkarze Aston Villi, mimo że to oni byli gospodarzami. Zawodnicy West Browmich Albion stworzyli sobie bowiem wiele sytuacji bramkowych, ale żadnej z nich nie potrafili wykorzystać. Tomasz Kuszczak, bramkarz gości, nie miał w niedzielę wiele pracy. Jedynie w pierwszej połowie musiał się wykazać broniąc uderzenia Kevina Phillipsa. Zobacz wyniki 33. kolejki Premier League