"Królewscy" stracili pierwsze punkty w La Liga od 10 grudnia 2011, kiedy ulegli Barcelonie 1-3. Wciąż zdecydowanie prowadzą w tabeli, choć ich przewaga nad broniącą tytułu "Dumą Katalonii" zmniejszyła się do ośmiu punktów. "Nic się nie stało, nie widzę powodów do niepokoju. Nie pytajcie, jak to się stało, że nie wygraliśmy, bo remisy czy porażki są częścią futbolu. Lepiej zastanówcie się, jak doszło do tego, że wcześniej zwyciężyliśmy w tylu spotkaniach (11 - przyp. red) z rzędu" - powiedział Mourinho. Jak podkreślił, nie ma powodów, by krytykować zawodników, bo dali z siebie wszystko i bardzo chcieli wygrać. "Drużyna funkcjonowała jak należy. W drugiej połowie nawet lepiej niż w pierwszej, choć to wtedy straciliśmy gola. Ale po fantastycznym strzale z wolnego, nie mógł temu zapobiec ani bramkarz, ani mur. Zresztą już przed meczem zwracałem uwagę, że gramy z silnym rywalem, który celuje w Ligę Mistrzów" - przyznał. Jego zdaniem, sędzia popełnił dwa poważne błędy. "Były dwa karne dla nas, ale nie mam do niego pretensji. Gramy dalej. Zostało 11 meczów, czyli 33 punkty do zdobycia, więc wszystko jest jeszcze możliwe. Ale nie oglądamy się na rywali, nie liczymy przewagi, tylko skupiamy się na sobie" - dodał Portugalczyk. Przed meczem jego piłkarze zakładając okazjonalne koszulki wyrazili wsparcie dla walczącego o życie zawodnika angielskiego Boltonu Fabrice'a Muamby oraz czekającego na przeszczep wątroby Erica Abidala z Barcelony. Później kibice zgotowali gorące powitanie na Santiago Bernabeu Holendrowi Ruudowi van Nistelrooyowi, który w przeszłości strzelał bramki dla Realu. Związków między klubami jest więcej, bo Malagę prowadzi obecnie były szkoleniowiec "Królewskich" Manuel Pellegrini, który był dumny ze swojej drużyny. "Graliśmy z Realem jak równy z równym. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce, atakowaliśmy. Nasza odwaga, upór i ambicja zostały nagrodzone w końcówce. Nie rozpatrywałbym tego remisu w kategoriach historycznego sukcesu, ale punkt wywalczony na Santiago Bernabeu może nam bardzo pomóc w walce o czwarte miejsce w tabeli" - podkreślił Chilijczyk. Obecnie Malaga jest w tabeli piąta, ale ma identyczny bilans jak wyprzedzająca ją ekipa Levante. Następna kolejka hiszpańskiej ekstraklasy już od wtorku do czwartku. Barcelona zagra na własnym stadionie z 15. w tabeli Granadą, a Real czeka wyjazd do zajmującego 17. lokatę i rozpaczliwie broniącego się przed spadkiem Villerrealu, który z 13 meczów w roli gospodarza przegrał tylko dwa. W poprzednich pięciu sezonach stołeczny zespół przegrał tam dwa razy. "To świetna drużyna, mająca w składzie wielu klasowych i doświadczonych graczy. Jej miejsce w tabeli jest mylące. Czeka nas trudne spotkanie, tym bardziej, że rywal strasznie potrzebuje punktów" - przyznał portugalski obrońca Pepe. "Przed nami trudne mecze, szczególnie na wyjeździe. Najpierw Villarreal, później Osasuna, a następnie derby z Atletico. Nie ma co długo rozpamiętywać remisu z Malagą, tylko trzeba wziąć się w garść" - podsumował bramkarz Realu Iker Casillas. Wyniki, terminarz i tabela Primera Division Real od rana do nocy! Bądź na bieżąco i zaprenumeruj wszystkie informacje na jego temat!