Morientes w sierpniu wrócił na Santiago Bernabeu po rocznym wypożyczeniu do AS Monaco, ale nie udało mu się przebić do podstawowego składu Realu. Napastnik rzadko wchodzi także na plac gry z ławki rezerwowych. W takiej sytuacji zainteresowanie piłkarzem wykazał Liverpool FC, który chciał, aby Morientes wzmocnił siłę ataku klubu z Anfield Road dołączając do duetu Milan Baros i Djibril Cisse. Jednakże "Królewscy" mają co do swojego napastnika inne plany i nie zamierzają go nigdzie puścić. "W obliczu spekulacji prasowych sugerujących możliwość odejścia Fernanda Morientesa z Realu Madryt, klub stwierdza jednoznacznie, że ten piłkarz jest nie na sprzedaż" - można przeczytać w oświadczeniu na internetowej stronie zespołu z Madrytu. Angielski dziennik "The Guardian" napisał, że włodarze obu klubów dyskutowali w sprawie transferu napastnika reprezentacji Hiszpanii. Szefowie "Królewskich" chcieli podobno sprzedać Morientesa, ale "The Reds" nie mają w tej chwili potrzebnych funduszy, dlatego woleli wypożyczyć zawodnika albo odłożyć płatność za transfer do zakończenia bieżącego sezonu. Sam piłkarz chciałby zmienić klub. "On nie jest szczęśliwy, bo nie może grać" - powiedział Gines Carvajal, agent Morientesa. "Fernando zaakceptował sytuację, że nie będzie wychodził co tydzień w podstawowej jedenastce Realu, ale on chce grać, a nie tylko siedzieć na ławce rezerwowych - dodał Carvajal.