Bohaterem znów był Morientes, który miał spory udział przy pierwszej bramce i strzelił drugiego gola. To głównie dzięki niemu po raz pierwszy od 1993 roku ujrzymy w finale LM drużynę z Ligue 1. Chelsea miała dużą przewagę w posiadaniu piłki oraz ilości strzałów na bramkę, ale okazało się to niewystarczające na grającą piękny ofensywny futbol ekipę ze Stade Louis II. Do przerwy zdecydowaną przewagę mieli gospodarze, ale z wielu świetnych okazji zdołali wykorzystać dwie. W pozostałych świetnie spisywał się Roma albo podopieczni Claudio Ranierego straszliwie pudłowali. W 22. minucie Gronkjaer otrzymał z prawej strony podanie od Melchiota i pięknym strzałem-lobem w długi róg zaskoczył wysuniętego bramkarza AS Monaco. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry w I połowie miejscowi zadali drugi cios - trójkowa akcja Melchiot-Gudjohnsen-Lampard zakończyła się celnym strzałem tego ostatniego. Przewaga Chelsea nie oznaczała, iż goście byli tylko statystami. Za sprawą rozgrywającego świetną partię w środku pola Rothena "książęta" często zagrażali bramce Cudiciniego. Dwie świetne sytuacje zmarnował Morientes, ale w doliczonym czasie gry po strzale wypożyczonego z Realu napastnika piłka trafiła w słupek, a do siatki z bliska dobił ją Ibarra. Był to 200. gol zdobyty przez AS Monaco w europejskich pucharach. Okazał się on fundamentalny dla przebiegu gry po przerwie. Chelsea rzuciła się od początku do ataku, ale w 51. i 59. minucie najpierw Gronkjaer, a potem Lampard nie zdołali zamienić na gola dobrych okazji. A po chwili zrobiło się po meczu - Morientes zagrał "klepkę" z Bernardim i kopnął futbolówkę, która przeleciała między nogami golkipera gospodarzy i wpadła do siatki. To był dziewiąty gol Hiszpana w obecnej edycji Champions League i koniec marzeń klubu ze Stamford Bridge o pierwszym w historii klubu finale rozgrywek o Puchar Europy. 26 maja na Arena auf Schalke w Gelsenkirchen w finale Ligi Mistrzów spotkają się więc AS Monaco i FC Porto.