Dla wypożyczonego z Realu do AS Monaco 28-letniego Hiszpana środowy mecz na ArenaAufSchalke w Gelsenkirchen będzie już czwartym w karierze finałem Ligi Mistrzów. Poprzednie występy pamięta z dobrej strony, bowiem zawsze kończył je z drużyną Realu zwycięsko. Tak było w 1998, 2000 oraz 2002 roku, kiedy to jako gracz "Królewskich" trzykrotnie wznosił trofeum Champions League. Najlepszy strzelec obecnej edycji LM (Morientes ma na swoim koncie już 9 goli) przyznał, że sam jest zaskoczony obsadą tegorocznego finału najważniejszych europejskich rozgrywek. - "Kiedy zaczynaliśmy w tym sezonie grę w Lidze Mistrzów uważaliśmy, że już awans z grupy będzie dla nas wspaniałą sprawą. Mój gol, który strzeliłem w meczu z PSV Eindhoven (Monaco zremisowało wtedy 1:1 - przyp. red.) dał nam przepustkę do fazy pucharowej. Pomyślałem wtedy, zobaczymy co będzie dalej. Prezydent klubu powiedział nam wtedy, że jak dojdziemy do ćwierćfinału, to wszystko może się zdarzyć i zobaczcie sami. Jesteśmy w finale!" - wyjaśnił napastnik reprezentacji Hiszpanii, który realnie ocenia szansę swojej ewentualnej ponownej gry na Santiago Bernabeu - "Na dzień dzisiejszy musiałbym wygrać rywalizację z Ronaldo (kiedy dziennikarz zapytał go, że przecież mógłby grać za Raula, Morientes, który przyjaźni się z kapitanem Realu, nerwowo odpowiedział - Nie doprowadzaj mnie do gorączki!), a walka o miejsce w składzie z Ronaldo jest bardzo trudnym zadaniem. Jeśli działacze będą chcieli umieścić mnie w Rzymie (w tej chwili rozważane jest jego wypożyczenie do AS Romy w ramach transferu Tottiego do Madrytu) nie będę się sprzeciwiał" - wyjaśnił Morientes. Gwiazdor "Książąt" największe zagrożenie w drużynie rywali widzi ... w pracy szkoleniowca FC Porto. - "Największą siłą zespołu Porto jest jego ... trener. Mourinho potrafił odpowiednio "wymieszać" młodych piłkarzy z doświadczonymi i stworzył prawdziwą "mieszankę wybuchową". Mam jednak nadzieję, że ta bomba nie wybuchnie w finale - stwierdził Morientes. Chwalony przez Morientesa szkoleniowiec mistrzów Portugalii zapowiada ofensywną grę swojego zespołu. - "Jestem pewien, że nikt z obecnych tutaj na początku sezonu nawet nie myślał o finale Ligi Mistrzów, w którym zagrają AS Monaco i FC Porto. Nie możemy wyjść na murawę i czekać co zrobi przeciwnik. Musimy zaryzykować i atakować, ale nie możemy tego zrobić bez zaufania do własnej defensywy" - deklaruje na łamach dziennika "Marca" Jose Mourinho. Kuszony ofertą z Chelsea Portugalczyk wierzy, że spotkanie dostarczy widzom niezapomnianych wrażeń. - Szansę oceniam na po 50 procent dla każdej drużyn. Nie sądzę, że mecz skończy się wynikiem 3:0 lub 4:1. To będzie wyrównana walka i zadecydują detale jak np. geniusz jednego z piłkarzy. Złożymy hołd fanom futbolu naszą grą i choć duże znaczenie będzie miała taktyka, to wierzę, że nawet takie mecze mogą być piękne - zapewnia trener FC Porto.